Dziś poleciała do Turcji delegacja Gazpromu na czele z prezesem Aleksiejem Millerem. Rosjanie chcą przekonać Turków do szybkiego uruchomienia projektu zamrożonego w listopadzie 2015 r., po zestrzeleniu rosyjskiego myśliwca przez Turcję.
W tym miesiącu prezydenci Rosji Turcji porozumieli się co do przywrócenia Tureckiego Potoku na stół negocjacyjny. Strony mają powołać komisję roboczą, która przygotuje międzynarodowe porozumienie w sprawie inwestycji. Ma być ono podpisane w październiku, podała agencja Nowosti.
Na razie mowa jest jedynie o jednej nitce z Rosji do Turcji po dnie Morza Czarnego z gazem na potrzeby samej Turcji. Rosjanie chcieliby też zbudować drugą równoległa nitkę z gazem dla krajów Europy Południowo-Wschodniej. Tu jednak, jak zastrzegł minister energetyki Aleksandr Nowak budowa ruszy po osiągnięciu gwarancji Unii, że zbuduje gazociąg odbiorcy dla rosyjskiego gazu dostarczonego Tureckim Potokiem do hubu na granicy z Grecją.
O ile Rosjan najbardziej interesuje odbudowa pozycji w Turcji oraz umocnienie w Europie, o tyle Turcy chcą kupować rosyjski gaz taniej niż dotychczas. Brak ustępstw cenowych ze strony Gazpromu doprowadził do pozwania koncernu przed arbitraż w Sztokholmie. Pozew złożył turecki resort energii w październiku 2015 r. Domaga się w nim obniżenia ceny kupowanego przez państwowy operator gazowy Botas gazu w Gazpromie oraz zmian w kontrakcie z 2014 .
W Turcji oprócz Botas w Gazpromie gaz kupują prywatne firmy: Enerco Enerji, Avrasya gaz i Akfel gas (tworzą one Akfel Holding) oraz Bosphorus gas, Shell Turkey, Bati Hatti i Kibar Enerji. Gazprom w kwietniu 2015 r uzgodnił z nimi zniżkę w cenie kupowanego gazu w wysokości 10,25 proc.. Po roku Enerco Enerji poinformował, że Rosjanie jednostronnie podnieśli cenę dla prywatnych tureckich odbiorców. Po miesiącu Gazprom oświadczył, że strony doszły do porozumienia i sporu nie ma.