Być może rozbudowa elektrowni w Ostrołęce będzie ostatnim wielkim projektem energetycznym, który będzie oparty na węglu. Eksperci przekonują, że realizacja dużych inwestycji w energetyce, które byłyby jeszcze oparte na tym paliwie, stopniowo dobiega końca. O planach kolejnych nikt nie mówi. Ba, nawet nie spekuluje.
Powód może być oczywisty: coraz więcej światowych instytucji finansowych odmawia wykładania pieniędzy na przedsięwzięcia oparte na węglu. Globalny trend dotarł również do Polski: w połowie maja odejście od finansowania tego typu inwestycji ogłosił Santander, a w poprzednich miesiącach – takie banki jak BNP Paribas, ING Bank Śląski oraz mBank.
CZYTAJ TAKŻE: Tauron zaczyna uciekać z węgla. Znamy strategię spółki
Transformacja z musu
– Santander nie będzie już finansować węglowych bloków energetycznych oraz kopalni węgla – mówił podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy prezes banku Michał Gajewski. Zapowiedział, że do 2030 r. bank ma całkowicie zredukować swoje zaangażowanie w finansowanie producentów węgla energetycznego.
Ledwie kilka tygodni wcześniej podobne zmiany zaszły w mBanku: od 1 kwietnia nie finansuje on nowych bloków energetycznych opalanych węglem oraz firm wydobywających ten surowiec. mBank nie będzie też nawiązywać relacji z firmami, w których udział energii elektrycznej z węgla (liczony na podstawie pomiaru mocy wytwórczej) wynosi ponad 50 proc.