Cel nowej regulacji jest słuszny, bo gaz ten jest kilkakrotnie bardziej niebezpieczny z punktu widzenia ocieplenia klimatu niż dwutlenek węgla. Unijne przepisy precyzują, jak zmniejszać emisje metanu pochodzące z rolnictwa, z odpadów czy z nieszczelnych sieci przesyłu gazu, czy ropy. Ale dla Polski kluczowy jest punkt mówiący o konieczności zmniejszenia emisji metanu w kopalniach.
Zdaniem minister klimatu Anny Moskwy, gdyby prawo weszło w życie w formie aktualnie dyskutowanej, to oznaczałoby konieczność zamknięcia wielu polskich kopalń i utratę 250 tys. miejsc pracy: 50 tys. w górnictwie i 200 tys. w powiązanym z nim przemyśle.
Rząd w procesie negocjacji w Radzie UE doprowadził do złagodzenia zapisów i zamiast dopuszczalnego limitu 0,5 tony metanu na 1000 ton wydobytego węgla od 2027 r. i zera od 2031 r., pojawił się limit 5 ton od 2027 r. i 3 ton od 2031. Ponadto z rozporządzenia wyłączono węgiel koksujący (KE ma dla niego przygotować w ciągu trzech lat odrębny akt delegowany).
Czytaj więcej
Wkrótce wzrosną pojemności regazyfikacyjne terminalu w Świnoujściu, a w przyszłości powstanie now...