Nic tak wyraźnie nie pokazuje w czasie rzeczywistym aktywności gospodarki, jak poziom zapotrzebowania na energię elektryczną. Zanim napłynęły pierwsze dane o produkcji czy zatrudnieniu, mogliśmy z dnia na dzień obserwować, jak spada zużycie prądu w ślad za wprowadzaniem kolejnych obostrzeń związanych z funkcjonowaniem kraju w dobie pandemii. Wciąż nie wiemy, jak długo potrwa walka z koronawirusem, ale już teraz widzimy zawirowania na rynku energii. Elektrownie pracują przy wykorzystaniu mniejszych mocy i tną zamówienia na węgiel, a ceny energii i uprawnień do emisji CO2 lecą w dół. To wszystko musi odbić się na wynikach firm energetycznych i węglowych.
Obroty energią na TGE w 2017 roku spadły poniżej poziomu sprzed kilku lat
– Już dziś z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że obecny rok nie będzie tak dobry jak poprzedni pod względem finansowym czy operacyjnym, ale nie należy go skreślać. To jest czas, który należy wykorzystać, by dostosować się do czekających nas wyzwań zmieniającego się otoczenia – napisał w liście do akcjonariuszy Henryk Sobierajski, prezes Zespołu Elektrowni Pątnów – Adamów – Konin (ZE PAK).
Kto ucierpi najmocniej?
Spadki zużycia energii obserwujemy we wszystkich krajach, gdzie na skutek pandemii zamyka się szkoły, restauracje, instytucje kultury, punkty usługowe i fabryki. Sytuację w Europie od marca na bieżąco analizuje think tank Bruegel. Porównuje on bieżący popyt na prąd z tym samym okresem 2019 r., uwzględniając przy tym różnice temperatur. Jego wyliczenia wskazują, że w ostatnim tygodniu marca zapotrzebowanie na energię elektryczną spadło we Włoszech o 28 proc., we Francji o 17 proc., w Hiszpanii o 15 proc., w Wielkiej Brytanii o 13 proc., a w Niemczech o 8 proc. W kwietniu sytuacja epidemiologiczna w poszczególnych krajach zmieniała się, a wraz z nią popyt na energię. I tak w minionym tygodniu spadek zużycia prądu w Wielkiej Brytanii sięgał już 22 proc., we Włoszech 18 proc., w Hiszpanii i Niemczech 9 proc., a we Francji już tylko 5 proc. W Polsce krajowe zapotrzebowanie na energię zmniejszyło się o 12 proc.
Spółki energetyczne na razie wstrzymują się z deklaracjami, jak mocno pandemia może odbić się na ich wynikach finansowych. Sytuację próbują natomiast przewidzieć analitycy. – Szacuję, że zmniejszenie konsumpcji energii o 1 proc. przekłada się na około 3 proc. strat w wynikach EBITDA spółek energetycznych. Na to składa się około 30 mln złotych miesięcznych strat na EBITDA segmentów dystrybucji funkcjonujących w warunkach zamrożonej gospodarki. Najmocniej dotknie to największego producenta energii Polską Grupę Energetyczną i największego dystrybutora Tauron – przewiduje Paweł Puchalski, analityk BM Santander. Ale to nie koniec kłopotów wytwórców prądu. – Koncerny mogą mieć też problemy ze spadkiem marż, biorąc pod uwagę wysokie ceny węgla w Polsce i spadające ceny prądu. Widzę też ryzyko przejściowych obniżek cen prądu dla wybranych segmentów gospodarki, tak jak to miało miejsce dwa lata pod rząd dla segmentu klientów indywidualnych – wylicza Puchalski.
Coal/Bloomberg