Ørsted, największy na świecie deweloper morskich farm wiatrowych, zmaga się z wyższymi kosztami wynikającymi z zakłóceń w łańcuchu dostaw, a także z działań prezydenta USA Donalda Trumpa przeciwko projektom OZE, również tym na morzu.
Na czym skupi się spółka Ørsted?
– To nieuchronna konsekwencja faktu, że w nadchodzących latach będziemy finalizować nasze projekty, dlatego będziemy potrzebować mniej pracowników – powiedział prezes spółki Rasmus Errboe w rozmowie z agencją AFP. Zapytany, czy redukcje zatrudnienia wynikają z problemów w USA, Errboe odpowiedział dziennikarzom, że decyzja nie dotyczyła konkretnych projektów w tym kraju. Redukcje zatrudnienia zbiegną się ze spadkiem aktywności budowlanej i mają pomóc spółce zwiększyć konkurencyjność. Firma chce koncentrować się na działalności w Europie, w tym także na Polsce.
Czytaj więcej
Firma Ørsted pozwała w czwartek administrację Trumpa, twierdząc, że decyzja o zablokowaniu budowy...
Mimo to Errboe powiedział, że pod koniec dekady branża może spodziewać się okresu z niewielką liczbą lub brakiem nowych projektów morskich farm wiatrowych, ale pozostaje optymistycznie nastawiony do długoterminowej przyszłości. – Pod wieloma względami widać, że fundamenty w Europie zmierzają w dobrym kierunku, jeśli chodzi o morską energetykę wiatrową – dodał.
Firma oczekuje, że redukcje zatrudnienia i inne środki zwiększające efektywność przyniosą Ørsted roczne oszczędności kosztów w wysokości około 2 miliardów koron duńskich (311,31 mln dol.) od 2028 r.