Powodem większych wydatków są kłopoty spółek handlujących energią, które przekazują schedę tzw. sprzedawcom rezerwowym.
Rolę sprzedawcy rezerwowego pełnią spółki obrotu dużych grup energetycznych – na wypadek, gdyby stary dostawca przestał realizować umowę. – Sprzedawcy z rynku alternatywnego, którzy nie mieli w pełni zabezpieczonych dostaw [prądu – red.], proponują klientom podwyżki lub przekazują ich wykonanie sprzedawcom rezerwowym – mówi Michał Suska, prezes doradczej firmy Energomix. W tym roku w Polsce „oddano” w ten sposób już 30 tys. punktów poboru energii, podczas gdy w całym ub.r. – 2 tys. Taką schedę po czterech spółkach Corrente, EcoErgia, GOEE i Barton Energia trzeba było przejąć m.in. w Radomiu, Olsztynie, Gdyni i Toruniu. Przejęci klienci to głównie firmy i samorządy z grup zakupowych, które chciały zaoszczędzić. Teraz ich rachunki wzrosną.
– Stawki w sprzedaży rezerwowej zawsze są wyższe od cennika podstawowego, bo musimy zabezpieczyć dostawy energii ad hoc, kupując ją na rynku po bieżącej cenie, nie mając pewności, ile takie dostawy potrwają – mówi Mariusz Majewski, rzecznik PGE Obrót. Tam stawki rezerwowe są wyższe o kilkadziesiąt procent niż cennikowe. Z kolei Energa stosuje aż trzykrotną przebitkę wobec cennika.
– Sprzedaż rezerwowa jest z założenia rozwiązaniem przejściowym. Jeśli klienci będą zainteresowani naszą ofertą, obsłużymy ich na podstawie wybranego typu umowy – podkreśla Piotr Ludwiczak, rzecznik Enei. Też zauważa przyrost umów rezerwowych, choć nie lawinowy.
Urząd Regulacji Energetyki nie zatwierdza cen w sprzedaży rezerwowej dla firm i instytucji. Maksymalną dla gospodarstw domowych reguluje tzw. umowa kompleksowa (sprzedawcy i dystrybutora).
– Nie ma skutecznego sposobu zabezpieczenia się przed bankructwem sprzedawcy
– uważa Karolina Mucha-Kuś, dyrektor departamentu projektów i inwestycji Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM), która na lata 2019–2020 chce zamówić 1 TWh dla zrzeszonych w grupie zakupowej gmin. Jej zdaniem przetarg dla 15 tys. punktów poboru z 2 mln zł wadium zminimalizuje ryzyko składania ofert przez firmy niezdolne do realizacji zamówienia przez dwa lata. W skrajnym przypadku GZM może szybko powtórzyć przetarg. – Ewentualne zakupy od sprzedawcy rezerwowego nie potrwają dłużej niż trzy miesiące – dodaje Mucha-Kuś. ©℗
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.