Choć polska energetyka nadal opiera się głównie na węglu, to jego udział w strukturze wytwarzania energii sukcesywnie spada. PKEE podkreśla, że od 2008 r., tj. od czasu przyjęcia pakietu klimatyczno-energetycznego, udział mocy węglowych, zainstalowanych w naszym systemie, zmniejszył się z ok. 83 proc. do ok. 71 proc. W tym czasie udział OZE wzrósł z około 4 proc. do około 20 proc. Rozwijane są również inwestycje energetyczne oparte o gaz ziemny, zarówno w obszarze elektroenergetyki, jak i ciepła systemowego. Inwestycje w niskoemisyjne źródła energii będą kosztować Polskę ponad 600 mld zł do 2050 r. – wynika z szacunków Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej. Dywersyfikacja źródeł energii z pewnością będzie postępować. Wynika to nie tylko z unijnych, ale również ogólnoświatowych trendów. Rynek rozwija się dynamicznie, jednak jak podkreśla PKEE, trudno jest stwierdzić jednoznacznie, które technologie w perspektywie długoterminowej będą najbardziej opłacalne. Jako przykład rozbieżności między prognozami, a rzeczywistymi wynikami eksperci podają założenia, dotyczące kosztów i dostępności poszczególnych technologii przyjęte w mapie drogowej, w 2011 r.

Chociaż obserwujemy dynamiczny rozwój poszczególnych gałęzi OZE, to wciąż niezbędne dla bezpieczeństwa energetycznego jest wykorzystanie konwencjonalnych źródeł energii. Dlatego też w  połowie XXI wieku nadal ważną rolę w krajowym systemie elektroenergetycznym będzie pełniło „polskie czarne złoto”. Jednocześnie minister energii Krzysztof Tchórzewski oświadczył, że planowana elektrownia w Ostrołęce będzie ostatnią inwestycją w moce wytwórcze oparte na węglu. Eksperci PKEE wskazują, że proces transformacji wiąże się z wysokimi kosztami i powinien być odpowiednio rozłożony w czasie, tak aby zapewnić stabilność dostaw energii. Stąd jednym z postulatów branży, podczas grudniowej konferencji klimatycznej COP24 w Katowicach, będzie powołanie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej w ramach prac nad nową perspektywą finansową UE po 2020 r. Uzupełnieniem miałoby być zwiększenie środków przeznaczonych na energetykę w zakresie istniejących funduszy strukturalnych, m.in. Funduszu Spójności w latach 2021 – 2027. Umożliwiłoby to sprawiedliwą transformację regionów uzależnionych dziś od węgla oraz pozwoliłoby energetyce na obniżenie emisji. – Istotna będzie także maksymalizacja mechanizmów kompensacyjnych w ramach zreformowanego unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) – czytamy w stanowisku PKEE na COP24. To ważne w kontekście rosnących dynamicznie cen uprawnień. Od początku 2018 roku podrożały one trzykrotnie, do 15 euro za tonę wyemitowanego dwutlenku węgla.

Podczas COP24 branża zamierza postulować również konieczność pozostania przy obecnym celu redukcji emisji CO2 na 2030 r. (40 proc.). – Przede wszystkim konieczna jest ocena dopiero co przyjętych rozwiązań (dyrektywa EU ETS, elementy pakietu zimowego), stąd też ewentualne deklaracje co do kolejnego zaostrzenia celów klimatycznych, jeszcze przed COP24, lub też nawet podczas samej konferencji, uważamy za zdecydowanie przedwczesne – twierdzą eksperci PKEE.

Polski Komitet Energii Elektrycznej podkreśla, że działania związane z ochroną klimatu powinny mieć – w celu osiągnięcia odpowiedniej skuteczności – wymiar ogólnoświatowy. – Istotne jest, aby ambicje UE w zakresie redukcji emisji spotykały się z adekwatnymi działaniami innych dużych gospodarek rozwiniętych, ale też rosnących potęg azjatyckich, jak Chiny i Indie. Bez ich adekwatnej kontrybucji nie osiągniemy celu ochrony klimatu, natomiast z pewnością osłabieniu ulegnie konkurencyjność europejskiej gospodarki i będzie dochodzić do przenoszenia produkcji przemysłowej poza UE – konkluduje w swoim stanowisku PKEE.