477 mln złotych – to łączny szacunkowy wpływ odpisów na obniżenie jednostkowego wyniku finansowego netto Tauronu, ujęty w raporcie za I półrocze br. Ale wszystkie koncerny czeka desperacka walka, bo tak fatalnego wizerunku nie miały jeszcze nigdy.
Te niespełna pół miliarda złotych zmian w wynikach energetycznego giganta to wynik testów na utratę wartości aktywów, które dobiegły końca w poniedziałek. – Analizy wykazały istotne zmiany w zakresie wartości odzyskiwalnej aktywów trwałych w segmencie wydobycie. Były one efektem aktualizacji założeń techniczno-ekonomicznych, głównie w zakresie planów eksploatacji i dostępności złóż – informował Tauron.
CZYTAJ TAKŻE: Tauron zaczyna uciekać z węgla. Znamy strategię spółki
Analityków to nie zaskoczyło. W ich oczach Tauron ma najpoważniejsze kłopoty w całej branży: od sektora górniczego, w którym akcja protestacyjna górników niemalże otarła się o strajk tego lata, po spory z byłymi kontrahentami z sektora OZE oraz kłopoty z uzyskaniem finansowania.
Na te kłopoty ostatnio zareagował resort energii. – Moja wstępna diagnoza jest taka, że w ostatnich latach zabrakło w Tauronie Wydobycie konsekwencji i właściwego zaangażowania w realizację planów inwestycyjnych – miał kwitować wiceminister Adam Gawęda. Jak twierdzi ministerstwo, analiza sytuacji w spółce wciąż trwa i na tym etapie nie sposób jeszcze potwierdzić spekulacji o sprzedaży kopalni. W poniedziałek zaś Gawęda potwierdził, że raport wstępny z wnioskami dotyczącymi spółki ma być gotowy na przełomie sierpnia i września. Plan naprawczy powinien być znany w połowie września.
Szkopuł w tym, że Tauron to jedynie wierzchołek góry lodowej. 7,62 zł – taka była w środę rano cena akcji PGE i oznacza to rekordowy dołek. Niewiele lepiej wypadły Enea i Energa. Gdyby przyjrzeć się ich notowaniom w ciągu ostatniego roku, przekonalibyśmy się, że Turon rzeczywiście stracił najwięcej: 27,86 proc. Ale pozostałe firmy nie radziły sobie dużo lepiej: Energa straciła 23,45 proc., PGE – 15,05 proc., Enea – 6,78 proc.