Należąca do koncernu spółka PGE Ventures oraz fundusz ValueTech wyłożyły na tę młodą, innowacyjną firmę 2,5 mln zł. Magnesem była rozwijana przez Lertę technologia – ta może być jednym z remediów deficytu energii, który trapi Polskę.
Wirtualna elektrownia
Popyt na energię elektryczną w naszym kraju systematycznie rośnie i tylko w 2017 r. zwiększył się o 2 proc. Jak wynika z raportu „Integracja europejskiego rynku energii”, przygotowanego na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, w 2021 r. niedobory prądu w naszym kraju mogą sięgnąć 2 tys. godzin rocznie. PGE liczy, że projekt Lerta pozwoli uniknąć takiej sytuacji. Rodzimy startup stworzył tzw. automatycznie samobilansującą się wirtualną elektrownię.
– Ogromnym wyzwaniem dla naszych elektrowni jest produkowanie dokładnie takiej ilości energii, jaką zużywamy. Jest to o tyle trudne, iż popyt na prąd w skali doby czy roku jest różny. Zdarza się, że mamy do czynienia z niedoborami lub nadmiarami energii – tłumaczy Borys Tomala.
W przypadku niedoborów energii do akcji wkraczają Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które uruchamiają zarządzanie stroną popytową, czyli płacą wybranym wcześniej obiektom za to, żeby zredukowały pobór mocy. Eksperci wskazują, że to rozwiązanie wiąże się jednak z wysokimi kosztami, a także skutkuje przestojami w zakładach przemysłowych. Dlatego też rynek energetyczny, skupiający się do tej pory przede wszystkim na handlu energią, coraz częściej poszukuje narzędzi, które umożliwiłyby redukcję jej poboru. – Technologia opracowana przez Lertę pozwala w automatyczny sposób zredukować w czasie rzeczywistym zapotrzebowanie na energię, m.in. poprzez niewielkie zmniejszenie natężenia oświetlenia czy minimalne zmiany ustawień klimatyzatorów w biurowcach czy galeriach handlowych. Tu liczy się efekt skali – podkreśla twórca startupu.
Zamiast zatrzymywać produkcję w jednym obiekcie przemysłowym, Lerta chce przeskalować te ograniczenia tysiące gospodarstw domowych lub biurowców. – Jeśli poprosimy dziesięć tysięcy ludzi, żeby zrobiło pranie dwie godziny później niż to mają w zwyczaju lub minimalnie zmniejszymy moc klimatyzatorów w tysiącu biurowców, unikniemy sytuacji, w której dostawcy energii będą zmuszeni do jej dodatkowego zakupu. To działania wręcz niezauważalne, a skutkują nie tylko obniżeniem kosztów po stronie sprzedawców prądu, ale również pozwalają w optymalny sposób wykorzystać energię, która już została wytworzona – przekonuje Borys Tomala.
Miliony na rozwój projektu
Rozwiązanie Lerty pozwala reagować na zwiększone zapotrzebowanie na prąd, m.in. poprzez zdalne włączenie nowych jednostek wytwarzających energię, np. farm wiatrowych lub przydomowych elektrowni fotowoltaicznych zintegrowanych z systemem. – Nasza samobilansująca się wirtualna elektrownia w sposób automatyczny zarządza stroną wytwarzającą energię i ją pobierającą. Zarządzamy rozproszonymi jednostkami wytwarzającymi energię oraz inteligentnie sterujemy urządzeniami w domach konsumentów – wylicza autor tej technologii.