URE bada, czy nie doszło do manipulacji cenami prądu

W maju na Towarowej Giełdzie Energii doszło do niespodziewanej zwyżki cen w kontraktach terminowych, zwłaszcza tych na energię dostarczaną w III kwartale br. Jeszcze na przełomie maja i czerwca za prąd płacono 320–330 zł/MWh. Potem cena zaczęła spadać.

Publikacja: 05.07.2018 21:35

URE bada, czy nie doszło  do manipulacji cenami prądu

Foto: Adobe Stock

Urząd Regulacji Energetyki, zaalarmowany przez najbardziej wrażliwych na takie zwyżki odbiorców energochłonnych, najpierw przyglądał się sprawie. Jednak wnioski zaniepokoiły go na tyle, że postanowił rozpocząć formalne postępowanie. – Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające w sprawie potencjalnej próby manipulacji lub manipulacji na TGE. Po wstępnej weryfikacji tematu mam wiele pytań i wątpliwości co do prawidłowości różnego rodzaju działań. Nie miałem natomiast wątpliwości co do tego, by przeprowadzić dogłębne postępowanie w reżimie REMIT (rozporządzenie unijne w sprawie integralności i przejrzystości hurtowego rynku energii – red.) – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Maciej Bando, prezes URE.

Z manipulacją w rozumieniu przepisów REMIT – jak wyjaśnia URE – mamy do czynienia np. wtedy, gdy podmioty działające na rynku (samodzielnie lub w porozumieniu) składają zlecenia mogące prowadzić do fałszywych wniosków co do poziomu podaży produktów, popytu na nie oraz cen.

Przypomnijmy, że już na etapie analizy tematu URE pytał uczestników rynku o sprzedaż pewnej puli energii po niskiej cenie, a następnie odkupowanie jej (przez ten sam podmiot lub podmioty powiązane) czterokrotnie drożej. – Przy wystawianiu tak symbolicznych ilości energii do sprzedaży taki poziom ceny wpływa na cały indeks – tłumaczył w czerwcu Bando. Nie wykluczał wtedy, że po zakończeniu postępowania będzie wnioskował o wyższy poziom obowiązkowej sprzedaży energii na TGE przez podmioty zobowiązane.

Dziś regulator jest wstrzemięźliwy w wypowiedziach na temat badanych wątków. Zaznacza tylko, że prowadzone w sprawie śledztwo dotyczy podmiotów operujących na TGE. – Będziemy badać każdego. To najpoważniejsza sprawa tego typu, ale do czasu wyjaśnienia nie możemy ujawniać żadnych tropów – dodaje Bando.

W toku postępowania regulator może wezwać każdego, kto dysponuje wiedzą czy dokumentami, do złożenia wyjaśnień i udostępnienia dokumentacji o zawieranych transakcjach.

Zapewne więc pierwsze kroki skieruje do samej TGE. Czy tak już się stało? Tego przedstawiciele towarowej giełdy nie ujawniają. – Nie komentujemy postępowań administracyjnych niezależnych organów. Na bieżąco udzielamy wszelkich informacji podmiotom uprawnionym, jak KNF czy URE – usłyszeliśmy tylko na TGE.

Na zakończenie śledztwa URE ma sześć miesięcy. Jeśli rzeczywiście doszło do manipulacji lub jej próby, może złożyć zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa lub wszcząć kontrolę REMIT. Podmiotom dopuszczającym się takiego procederu grożą grzywny, kary ograniczenia wolności lub nawet jej pozbawienia na okres od trzech miesięcy do pięciu lat.

Na rynku gęsto jest od spekulacji. Część osób wskazuje na dużych wytwórców, których zamiarem miałoby być podbicie indeksu cen energii w celu ustalenia wyższego wsparcia z tzw. rynku mocy. Niektórzy twierdzą, że do zaburzeń doszło wskutek zmniejszenia produkcji. Są też tacy, którzy mówią o działaniu na giełdzie spekulantów, obstawiających zwyżkę cen latem, kiedy padają rekordy zapotrzebowania na moc. W tym roku już jeden padł – na początku czerwca.

Wyższe obligo i lepsza animacja rynku

Od stycznia tzw. obligo giełdowe na energię wzrosło dwukrotnie, do 30 proc. Ostatnie skoki cen na TGE są według URE sygnałem świadczącym o zbyt niskim poziomie obowiązku. Regulator przyznaje jednak, że jego ewentualne zwiększenie należałoby połączyć z lepszą animacją rynku. Taki postulat zgłosiło Towarzystwo Obrotu Energią, które jest także za wyższymi depozytami dla handlujących. To jednak mogłoby wyeliminować część graczy z rynku.

Urząd Regulacji Energetyki, zaalarmowany przez najbardziej wrażliwych na takie zwyżki odbiorców energochłonnych, najpierw przyglądał się sprawie. Jednak wnioski zaniepokoiły go na tyle, że postanowił rozpocząć formalne postępowanie. – Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające w sprawie potencjalnej próby manipulacji lub manipulacji na TGE. Po wstępnej weryfikacji tematu mam wiele pytań i wątpliwości co do prawidłowości różnego rodzaju działań. Nie miałem natomiast wątpliwości co do tego, by przeprowadzić dogłębne postępowanie w reżimie REMIT (rozporządzenie unijne w sprawie integralności i przejrzystości hurtowego rynku energii – red.) – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Maciej Bando, prezes URE.

Pozostało 81% artykułu
Elektroenergetyka
Bez pilnych działań polskiej gospodarce grożą braki prądu
Elektroenergetyka
Chiny uchwaliły rewolucyjne prawo energetyczne
Elektroenergetyka
PSE przestrzega: braki rezerwy mocy w energetyce mogą się powtarzać
Elektroenergetyka
Polsce nie zabrakło mocy do produkcji prądu. NIK przestrzega jednak na przyszłość
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Elektroenergetyka
Stan ostrzegawczy w energetyce. Operator wykorzysta rynek mocy