– Segment wytwarzania ze źródeł konwencjonalnych i sektor górniczy jest i będzie coraz większym obciążeniem dla spółek energetycznych przede wszystkim z uwagi na koszty emisji. Wydzielenie uwolni potencjał inwestycyjny, konieczny do przeprowadzenia transformacji energetycznej, której koszt – w zależności od szacunków – szacowany jest na setki miliardów złotych. Ułatwi też pozyskiwanie zewnętrznego, dotychczas utrudnionego, a przez to bardziej kosztownego, finansowania inwestycji w zero- i niskoemisyjne źródła – mówi dr Radosław Szczerbowski z Instytutu Elektroenergetyki Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Poznańskiej.
Jego zdaniem po uruchomieniu NABE uwolnione od węgla spółki będą konkurować ze sobą i z NABE na polu wytwarzania, dysponując w swoim portfolio OZE i – w przyszłości – energetyką jądrową. – To też ze względów czysto biznesowych powinno napędzić proces transformacji energetycznej – mówi nasz rozmówca.
Szanse i wyzwanie przed sprzedającymi
Zdaniem Pawła Puchalskiego, analityka Santander Biuro Maklerskie, wciąż wiele szczegółów transakcji pozostaje niejasnych, ale sygnał, jaki płynie z przedłożonych ofert Skarbu Państwa spółkom elektroenergetycznym jest bardzo optymistyczny. – Powstanie NABE opóźniało się, co było odczytywane jako czynnik ryzyka spółek energetycznych, które planują inwestycje w dystrybucję i zielone technologie. W sytuacji złożonej oferty, władze spółek i inwestorzy zyskali pewność, że proces faktycznie został zainicjonowany – mówi. Jego zdaniem pozytywnie – z perspektywy spółek – należy odczytywać fakt, że dług netto zostanie przeniesiony w pewnej części ze spółek do NABE. – To jest niewątpliwie pozytywna informacja. Nieco gorszą jest jednak to, że spłata tego zadłużenia przez NABE ma trwać osiem lat, a nie zostanie rozliczona od razu – mówi. Dodaje, że dla spółek elektroenergetycznych czas po wydzieleniu NABE będzie okresem pozyskiwania finansowania na inwestycje już zaplanowane jak morskie farmy wiatrowe, sieci dystrybucyjne oraz w mniejszym stopniu wiatr na lądzie i fotowoltaika.
Jak mówi Jakub Viscardi, analityk DM BOŚ, kluczowa jest jednak materializacja tych założeń, o których mowa w przedłożonych ofertach. – Na giełdzie wybuchła zrozumiała euforia, bo finalizuje się proces, który przez ostatnie kilka miesięcy był wielokrotnie przekładany. Wciąż jednak jest wiele pytań i ryzyk dla tej transakcji, jak postawa Komisji Europejskiej wobec przejęcia aktywów. Nie jest jasne, czy będzie potrzebna notyfikacja i czy Komisja nie stwierdzi, że forma powstania NABE nie nosi znamion pomocy publicznej – mówi. Wskazuje także na wątpliwości, jak instytucje finansowe będą odczytywać fakt, że część długu NABE wobec spółek elektroenergetycznych będzie spłacana przez osiem lat. – Oznacza to, że w bilansie spółek nadal dług będzie obecny. Nie jest jasne, jak banki będą odczytywać to zobowiązanie przy udzielaniu kredytu na zielone finansowanie firm elektroenergetycznych i czy nie będzie to hamulcem szybkiej realizacji planowanych inwestycji.