Czas nagli. Pod koniec 2018 r. wygasa obecny system wsparcia dla takich źródeł, opierający się na certyfikatach (żółtych dla instalacji wykorzystujących gaz, czerwonych – dla źródeł produkujących z węgla i fioletowych – dla jednostek opierających się na metanie).
Nowy model powinien wejść w życie z początkiem 2019 r., by pobudzić inwestycje w nowe moce kogeneracyjne i te związane z modernizacją istniejących źródeł.
Zdaniem Grzegorza Należytego, członka zarządu ds. energetyki w Siemens Polska system ciepłowniczy nad Wisłą mógłby wesprzeć transformację polskiej energetyki w kierunku modelu bardziej rozproszonego. – W Polsce jest miejsce dla ok. 6 GW mocy kogeneracyjnych opierających się na gazie i ok. 2 GW mocy wykorzystujących pozostałe lokalne paliwa m.in. biomasę i geotermię – szacuje Należyty.
Jego zdaniem zastosowanie błękitnego paliwa ma sens ekonomiczny tylko w miastach, których liczba mieszkańców przekracza 120 tys. osób. – Tylko w takich ośrodkach wymiana jednostki węglowej na gazową nie będzie skutkowała znaczącym podniesieniem cen ciepła. Jednocześnie dawałaby szanse na rozbudowę systemu ciepłowniczego, czyli przyłączanie nowych klientów – uważa Należyty. – Taki efekt widzimy w Gorzowie Wielkopolskim (Siemens wybudował tam jednostkę dla PGE – red.) – dodaje Należyty.
Jego zdaniem cała Polska zachodnia mogłaby rozbudować potencjał geotermii. Jej obecny potencjał nie jest jednak zbyt duży ze względu na wysokie koszty produkcji w tej technologii. – To najwyżej kilkadziesiąt megawatów. Jej wykorzystanie na szerszą skalę będzie możliwe wraz z obniżeniem kosztów, być może dopiero po 2030 r. – precyzuje Należyty.