Nie, właśnie dzięki temu, że jest izba, to dostanie. Pozostając przy powyższym przykładzie, jeśli te 10 kontraktów sprzedaży w portfelu niewypłacalnego podmiotu pochodziło z transakcji ze spółką obrotu, która chciała zabezpieczyć zakup na giełdzie, IRGiT kupując 10 kontraktów na rachunek niewypłacalnego podmiotu doprowadza do tego, że ta spółka obrotu dostanie energię w pierwotnie zakontraktowanym wolumenie.
Na giełdzie obowiązuje anonimowość. Jednak niemożność wywiązania się danej z firmy ze swoich zobowiązań wynikających z zawartych na giełdzie transakcji to poważny problem. Czy w związku z tym rynek powinien być informowany o takich przypadkach?
Pomimo tego, że na zachodzie faktycznie tak jest, i taka informacja staje się publiczna, to na polskim rynku nie jest to praktykowane. Przy IRGiT działa Komitet ds. Ryzyka, składający się z przedstawicieli różnych branżowych stowarzyszeń, w ramach którego wypracowywane są założenia dotyczące systemu zarządzania ryzykiem w IRGiT. Kilkukrotnie podnosiliśmy ten temat, ale Komitet za każdym razem rekomendował, aby nie upubliczniać tożsamości podmiotu, który ma problemy w izbie, ze względu na fakt, że taka informacja mogłaby się istotnie przyczynić do jego upadłości. Zgodnie z rekomendacją Komitetu, w takich sytuacjach IRGiT informuje uczestników rynku o rozpoczęciu procesu zamykania pozycji spółki, która nie wywiązała się ze zobowiązań, wskazując na jakich instrumentach spółka ta ma otwarte pozycje, aby rynek był przygotowany na to, gdzie pojawią się ew. zaburzenia cenowe.
Jeśli dojdzie do problemu z pokryciem zabezpieczeń, rząd jednak nie pozwoli – jak się wydaje – na upadek dużych firm. Przykładem jest ostatnia nowela gazowa do prawa energetycznego. Wprowadziła ona możliwość czasowego ograniczenia obowiązku sprzedaży gazu poprzez giełdę. Ma to pomóc największemu sprzedawcy gazu w Polsce.
W mojej opinii, z perspektywy systemu zabezpieczeń, takie decyzje nie przyniosą spodziewanych rezultatów w krótkim terminie.
Czy rynek jest gotowy na nową falę kryzysu energetycznego jesienią tego roku?
W warunkach kryzysu funkcjonujemy od prawie roku, myślę więc, że rynek z perspektywy współpracy z izbą i zobowiązań wynikających z jej regulacji jest dość dobrze przygotowany na kolejne fale kryzysu, tym bardziej że wspomniana już wcześniej tarcza stanowi istotne wsparcie dla rynku od strony płynnościowej. A gdyby miały pojawić się przypadki niewypłacalności na rynku giełdowym, to warto wspomnieć, że we wrześniu 2021 r. przeprowadziliśmy testy procedury obsługi niewypłacalności, w których wzięła udział większość uczestników rynku. Symulowaliśmy wówczas proces zamknięcia pozycji hipotetycznego niewypłacalnego podmiotu. Dzięki testom sprawdziliśmy, czy jesteśmy w stanie sprawnie zamknąć pozycje bez negatywnych konsekwencji dla rynku. Z drugiej strony weryfikowaliśmy gotowość uczestników rynku do sprawnej współpracy z nami w procesie zamykania pozycji. My wyciągnęliśmy z tego ćwiczenia kilka wniosków, mamy nadzieję, że uczestnicy rynku również mieli okazję usprawnić czy doprecyzować swoje procedury. Zależy nam na tym, aby nasi członkowie byli przygotowani na każdą skrajną ewentualność i czuli się z nami bezpiecznie.
Jak pan wspomniał testy były przeprowadzane rok temu. Czy testy zakładały sytuacje z jeszcze wyższą ceną gazu i prądu?
Testy odzwierciedlały ceny bieżące, a więc te z okresu przeprowadzania testu. Nie uwzględniały wyższych cen gazu i energii.
Czy w związku z rekordowymi cenami nie są potrzebne dodatkowe testy?
Nie widzimy obecnie takiej potrzeby. Celem testów jest weryfikacja gotowości operacyjnej naszych członków do udziału w procesie zamykania pozycji, więc warunki rynkowe odgrywają w nich drugorzędne znaczenie.
Czy biorąc pod uwagę wysokie ceny energii, istnieje ryzyko, że zamknięcie pozycji największych wytwórców energii czy największych graczy na rynku gazu może się wydawać bardzo realne?
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której zamykamy pozycje największych uczestników rynku energii, kluczowych dla stabilności Krajowego Systemu Elektroenergetycznego.
Dlaczego?
Byłaby to katastrofa zarówno dla rynku giełdowego, jak i całej gospodarki.
Czyli państwo musi zadziałać?
Uważam, że funkcjonujemy w warunkach skrajnych, wymagających reakcji. Państwo zadziałało poprzez wprowadzenie ustaw dotyczących obszaru zabezpieczeń, dzięki czemu firmy, które skorzystały z tych rozwiązań, uzyskały potrzebne wsparcie płynnościowe.
A czy mniejsze firmy mogą upaść?
Przy wzrostowym trendzie cenowym to sprzedający są narażeni na wyzwania związane z wysokim poziomem depozytów. Wydaje się, że ostatnie miesiące już dość mocno „przetestowały” rynek, a izba nie zamknęła pozycji żadnego z małych podmiotów. Wyzwaniem może być sytuacja, kiedy ceny zaczną istotnie spadać. Wówczas sytuacja może się odwrócić i to kupujący – spółki obrotu – mogą zacząć być wzywani do uzupełniania zabezpieczeń w ogromnych wartościach.
Podsumowując: nie da się uniknąć dylematu między pogłębianiem elastyczności systemu, teoretycznie zwiększającym ryzyko, a dążeniem do zapewnienia jak najwyższej jakości wymaganych zabezpieczeń, którym firmy mogą obecnie nie sprostać?
To pytanie towarzyszy nam od lat. Paradoksalnie jednak, bazując na obserwacjach z ostatniego roku, można powiedzieć, że zwiększenie elastyczności zabezpieczeń przy takich uwarunkowaniach cenowych, jakie mamy obecnie, przyczyniło się do ustabilizowania rynku i zwiększenia poziomu bezpieczeństwa.
Łukasz Goliszewski
Związany jest z Izbą Rozliczeniową Giełd Towarowych od 2010 r. Od 2017 r. pełnił funkcję dyrektora Działu Zarządzania Ryzykiem, gdzie odpowiadał za obszar ryzyka rynkowego, kredytowego, operacyjnego, a także obszar zabezpieczeń, politykę inwestycyjną i raportowanie transakcji. Od 2018 r. pełnił dodatkowo funkcję dyrektora ds. współpracy międzynarodowej, a od kwietnia 2019 r. został powołany przez radę nadzorczą IRGiT na stanowisko wiceprezesa zarządu IRGiT. Od maja 2020 r. pełni funkcję skarbnika Europejskiego Stowarzyszenia Izb Rozliczeniowych CCP EACHH.