Budowa dwóch elektrowni jądrowych w Polsce może kosztować – według szacunków analityków Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) – nawet 184 mld zł. To znacznie więcej niż szacunki sprzed zaledwie czterech lat. Co istotne, udział polskich firm w budowie może być całkiem duży, co jednak rodzi pytania, czy branża ta poradzi sobie z wyzwaniem.
Liczby korzyści
Zgodnie z wciąż obowiązującą strategią energetyczną dwie elektrownie jądrowe mają przyspieszyć w Polsce odejście od węgla i w ramach procesu dekarbonizacji uczynić produkcję energii stabilniejszą. Wyliczenia PIE, ujęte w raporcie „Ekonomiczne aspekty inwestycji jądrowych w Polsce – wpływ na biznes, rynek pracy i społeczności lokalne”, dowodzą, że za 20 lat atom zabezpieczy dostawy energii elektrycznej w Polsce na poziomie od 26 do 38 proc. popytu. Wspomniane koszty zaś – w przypadku wyboru technologii francuskiej EPR 2 – mogą urosnąć nawet do 225 mld zł. Różnica pomiędzy EPR1 a EPR2 polega na tym, że Francuzi zaoferowali ją w 2 wariantach – tańszy to budowa 4 reaktorów o łącznej mocy 6,6 GW, a droższy to budowa 6 reaktorów o łącznej mocy 9,9 GW.
Czytaj więcej
Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących oraz niektórych innych ustaw. Ma ona skrócić czas certyfikacji, a w konsekwencji sam proces budowy atomu o 1- 1,5 roku. Jednak już same prace nad projektem trwały ponad rok.
Analitycy PIE szacują, że udział polskich firm w budowie atomu w realistycznym scenariuszu może wynieść od 50–70 proc. O takich przedziałach mówią także zagraniczni, potencjalni inwestorzy z USA, Francji i Korei Południowej.