Zapach palonego w domowych paleniskach węgla do dziś kojarzy mi się z feriami spędzanymi w Nowym Sączu. Zawiesina, którą spotykam zimą w polskich miastach i miasteczkach, może początkowo przywoływać miłe skojarzenia z cudownymi latami dzieciństwa spędzonymi z babcią i dziadkiem. Jednak świadomość, że to chmura trujących gazów, która rocznie zabija prawie 50 tys. ludzi, budzi moją wściekłość.

Fundamentalne pytanie, jakie nasuwa się, gdy obserwujemy to zjawisko, brzmi: czy do ogrzania kilku litrów wody krążącej w naszych kaloryferach, a także do zagrzania kilkudziesięciu litrów wody użytkowej musimy aż tak negatywnie wpływać na środowisko? Pamiętam, że w czasach harcerskich odwiedzaliśmy kwatery agroturystyczne. Wówczas często widywaliśmy bojlery elektryczne na ciepłą wodę.

Ogrzewanie elektryczne przez ostatnie lata uważane było za jedno z najdroższych. Droga energia plus stara technologia nieefektywnych pieców sprawiły, że mało kto sięgał po takie rozwiązania. Premier Mateusz Morawiecki kilka miesięcy temu wskazywał, że pewnym rozwiązaniem problemu smogu może być ogrzewanie elektryczne. Pojawiła się nawet taryfa antysmogowa, ale jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, nowe stawki okazały się mniej atrakcyjne od obecnie obowiązującej taryfy G12.

Wykorzystywanie energii elektrycznej do ogrzewania mieszkań i wody użytkowej może być dobrym sposobem walki ze smogiem. Emisja CO2 ze znaczącym ograniczeniem zanieczyszczeń powstaje nie w miejscu ogrzewania domu, ale tam, gdzie wytwarzany jest prąd. W wielu miejscach kraju nie ma infrastruktury gazowej. Część społeczeństwa nie ma ochoty palić paliwem stałym – czy to ze względu na ochronę środowiska, czy na uciążliwość obsługi takiego pieca (zasypywanie zasobnika, czyszczenie z popiołu, składowanie paliwa).
Upowszechnienie takiej produkcji ciepła w domach wymaga nowych atrakcyjnych stawek na prąd i nowoczesnych systemów grzewczych: efektywnych energetycznie oraz przystępnych cenowo. Wówczas domy w Polsce zaczną przypominać te w Skandynawii, gdzie dymiący komin nie jest stałym elementem krajobrazu.