A ono szybko spada. Jeśli w 2015 r. wydobyto 72 mln ton, to w 2023 r. było to już tylko 48 mln t. Zgodnie z projekcjami poprzedniego rządu, w 2030 r. miałoby ono wynieść 21 mln. Zarazem rentowność wydobycia dramatycznie spada. Jak wynika z danych Agencji Rozwoju Przemysłu, wydajność pracy górnictwa spada z roku na rok przy jednoczesnym wzroście płac. Wydajność pracy na jednego zatrudnionego wynosiła 777 406 kg na koniec 2018 r. Na koniec 2022 r. było to już 713 402 kg.
– Są to dane uwzględniające kopalnie JSW i Bogdanki odznaczające się dobrą i bardzo dobrą wydajnością. W 2023 r. ta wydajność dla największej spółki górniczej, Polskiej Grupie Górniczej, wynosi tylko 540 kg. Jednocześnie udział płac w kosztach wydobycia węgla wzrósł o ponad 60 proc., a udział zakupu urządzeń, materiałów w kosztach wydobycia wzrósł o 180 proc. – mówi były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, Jerzy Markowski.
Efekt? O ile w 2023 r. PGG nie wnioskowała o pomoc, dzięki zyskom zanotowanym w 2022 r. (rzędu ponad 2,5 mld zł), to na rok 2024 r. jej władze zawnioskowały o wsparcie rzędu aż 5,5 mld zł. – Minister aktywów państwowych Borys Budka dokonuje zmian w zarządach i myślę, że mamy inne narzędzia, o charakterze przepisów kodeksu spółek handlowych, które pozwalają na zmniejszenie tej dziury (w finansach spółek górniczych – red.). I tego się będziemy trzymać, żeby ją obniżyć w sposób maksymalny – zadeklarowała minister Czarnecka, wskazując, że będzie działać na rzecz zwiększenia efektywności pracy kopalń przy jednoczesnej kontroli kosztów. Nie wyjaśniła jednak, jak chce dokonać ich optymalizacji, ucinając, że obecnie trwa wymiana rad nadzorczych i zarządów spółek górniczych.
Eksperci nie widzą jednak wielkich szans na poprawę efektywności prac większości kopalń na Górnym Śląsku, kontrolowanych przez PGG.
– Kopalnie ulokowane w Zagłębiu Górnośląskim to zakłady skazane na nierentowność, bo pokłady węgla są wyczerpane. Ich cykl życia dobiega końca, a kopalnie mają po 100 lat. Łatwiej uzyskać rentowność w kopalniach młodszych, jak JSW (węgiel koksujący – red.) i Bogdanka. Rentowność zależy od cen na rynkach światowych, ale i od czynników politycznych, a górnictwo jest upolitycznione. Wskaźniki ekonomiczne całkowicie się rozminęły: spada wydajność, wydobycie, a systematycznie rosną płace. Nie ma tu żadnych relacji ekonomicznych – uważa Markowski.