Pod koniec lipca węgiel energetyczny w portach ARA kosztował za tonę 389 dol., a już 5 sierpnia cena ta spadła do 313 dol. Ale już 10 sierpnia ceny rosły – o 4,5 proc.

Spadające ceny węgla energetycznego, zdaniem Jakuba Szkopka, analityka Erste Securities, to efekt skumulowania się dostaw tego surowca do Europy. Zwłaszcza chodzi o pospiesznie składane po nałożeniu sankcji na Rosję zamówienia.

– Dostawy zamówione dwa–trzy miesiące temu powoli docierają do portów europejskich, w efekcie surowca jest coraz więcej. Na wypełnienie portowych magazynów wpływa także niekorzystna sytuacja hydrologiczna w Europie, przede wszystkim w Niemczech. Stan Renu, jednego z głównych szlaków dostaw produktów potrzebnych dla przemysłu, to obecnie poniżej 0,5 metra, co uniemożliwia przesył rzeką m.in. węgla – wyjaśnia analityk. Te czynniki zbijały ceny.

Czytaj więcej

Jest wzór wniosku o dodatek węglowy. Na konsultacje jest mało czasu

Ale spadki cen i rosnące w portach zapasy nie rozwieją obaw o niedobór surowca zimą, to raczej chwilowe zjawisko. Zdaniem Szkopka ceny nadal będą wysokie. W Europie trwa powrót do węgla: popyt będzie rósł, więc cena nadal będzie wysoka. Przykładem jest rynek niemiecki, gdzie firmy chemiczne wracają do węgla, w obawie o reglamentację gazu. W ostatnich dniach taką decyzję podjął chemiczny Evonik.