Sejm debatował nad rządowym projektem ustawy o dodatku węglowym. Dodatek to 3000 zł na gospodarstwo domowe. Wnioski o jego przyznanie będzie można składać do 30 listopada, a ich rozpatrzenie potrwa nie dłużej niż 30 dni. Wypłata dodatku ma kosztować budżet państwa 11,5 mld zł.
- W i tak trudnej sytuacji, w której po pandemii znalazła się Europa, sytuację dodatkowo skomplikował atak Rosji na Ukrainę. To spowodowało wzrost inflacji, zdrożały surowce energetyczne i paliwa. W trudnej sytuacji znalazły się w efekcie także gospodarstwa domowe. To wymaga reakcji rządu – tak konieczność wypłaty dodatku węglowego tłumaczył Witold Czarnecki, poseł PiS.
Czytaj więcej
Dodatek węglowy może zostać wykorzystany na inne cele niż zakup węgla – informuje rzecznik ministerstwa klimatu i środowiska Aleksander Brzózka. Brak konieczności weryfikacji, na co środki są przeznaczone, występuje także w przypadku innych dodatków socjalnych i osłonowych.
Braki węgla PiS zrzucał na dzisiejszą opozycję przekonując, że przed laty to jej rządy zamykały kopalnie. Jednak Krzysztof Gadowski z KO pokazał dokument resortu aktywów państwowych kierowanego przez Jacka Sasina z 2021 r. podsumowujący działania restrukturyzacyjne w sektorze węglowym. Wynika z niego, że w 2018 r. zamknięte zostały trzy kopalnie, w 2019 r. również trzy. W 2020 r. nie zamknięto żadnej, ale w 2021 r. znów trzy. Plany na 2022 i 2023 r. zakładają likwidację po czterech kopalń.
Opozycja wytykała też rządowi, że choć wiedział z wyprzedzeniem o planowanym ataku Rosji na Ukrainę, to ani wcześniej, ani później nic nie zrobił dla zapewnienia Polsce bezpieczeństwa energetycznego. Mało tego, już w marcu rząd wiedział, że węgla w tym roku będzie brakowało. – Całą Europa od miesięcy kupowała węgiel, który w dodatku jeszcze nie tak dawno był sporo tańszy niż dziś, a nasz rząd nie robił nic – krytykowała opozycja.