Kontrakt Andrija Kobolewa prezesa Naftogazu kończy się 22 marca. Premier Wołodymyr Hrojsman zapowiedział, że rząd nie przedłuży kontraktu. – Musimy podjąć decyzję biorąc pod uwagę efektywność zarządzania korporacyjnego. Zdecydowaliśmy, że 23 marca ogłaszamy konkurs na prezesa Naftogazu – cytuje premiera agencja Unian.
Premier zapowiedział, że będzie rozmawiał z radą nadzorczą o zarobkach kierownictwa koncernu i całym systemie wynagradzania. Zdaniem Hrojsmana obecne gigantyczne, w warunkach ukraińskich wynagrodzenia, muszą się zmienić.
Już w styczniu premier zapowiedział, że przyjrzy się uważnie kontraktom menadżerów koncernu. Wtedy to wybuchł skandal z nagrodami, które kierownictwo przyznało sobie za wygramy sądowy maraton z Gazpromem przed sztokholmskim arbitrażem. Sam Kobolew dostał 8 mln dol., które przesłał do USA – „mamie pod opiekę”. Premier zarządał usunięcia w kontraktów „zawoalowanych” bonusów i premii. Prezes Kobolew odpowiedział, że rada ministrów nie ma prawa dyktować radzie nadzorczej Naftogazu warunków zatrudniania kierownictwa. Kobolew obiecał też, że wszystkie swoje premie będzie oddawał na cele charytatywne (kiedy, ile i na jakie, tego nie dopowiedział-red). Rada nadzorcza zignorowała stanowisko premiera kraju i przedłużyła kontrakt z Kobolewem przyznając mu miesięczne wynagrodzenie ponad 2 mln hrywien, co dziś stanowi równowartość…283 tys. zł. Średnia płaca na Ukrainie nie sięga 2000 zł a emerytura odpowiada 400 zł.
Kobolew bez skrupułów broni swojego złotego stołka. Zapowiedział już, że decyzja premiera o nieprzedłużaniu kontraktu jest niezgodna z prawem oraz „duchowi reform”.
Przy okazji wychodzą nowe fakty korupcji na ukraińskim rynku gazu, sprzedawania surowca „swoim” po zaniżonych cenach. Skorzystał na tym, m.in. ukraiński oligarcha Dmytro Firtasz przez lata ściśle współpracujący w Gazpromem. Kobolew rząda dochodzenia w tej sprawie.
Ukraińscy eksperci, m.in. Michaiło Honczar szef Centrum Globalizacji XXI w podkreślają, że moment na publiczne pranie brudów jest skrajnie niekorzystny; wpłynie na stabilność Naftogazu i zostanie wykorzystany przez Moskwę. – Mamy rok dwóch kampanii wyborczych (prezydencka i parlamentarna-red) a także ostatni rok kontraktu z Gazpromem na tranzyt rosyjskiego gazu. Potrzebujemy stabilności na rynku gazu. Naftogaz po latach stał się w końcu dochodową korporacją, wprowadził reformę rynku gazu, ma oddanych zachodnich partnerów. I stało się to za kierownictwa Kobolewa. Nie wiem ile w tym jego zasługi, ale takie są fakty. A Rosja już próbuje wykazać Europie, że Ukraina nie gwarantuje stabilności dostaw, że to ryzyko przesyłać gaz przez nasze terytorium, że bezpieczniej to robić gazociągami omijającymi Ukrainę – mówił ekspert agencji Unian. Przypomniał, że od Naftogazu ( i jeszcze Energoatomu i Ukrtransgazu-red) zależy gospodarka Ukrainy. A obecny spór służy wyłącznie Gazpromowi.