Władimir Putin poinformował rząd Niemiec o decyzji sfinansowania przez Rosję budowy gazociągu Nord Stream-2, w wypadku jeżeli Biały Dom prowadzi sankcje wobec zachodnich partnerów Gazpromu. Putin mówił o tym na spotkaniu z Angelą Merkel w minionym tygodniu, dowiedziała się gazeta Süddeutsche Zeitung.

Koszt inwestycji Gazpromu oraz niemieckich Wintershall i Uniper, Shell, francuskiego Engie i austriackiego OMV szacowany jest na 9,5 mld euro, choć niezależni eksperci mówią o kwotach powyżej 10 mld euro. Z dokumentów rządowych, do których dotarł Der Spiegel, wynika, że realizacja Nord Stream-2 (koszt ok. 9,5 mld euro), będzie wymagała dodatkowych nakładów – 2,7 mld euro. I to Niemcy będą musieli je wyłożyć.

Dziś jedynym udziałowcem spółki Nord Stream-2 AG jest Gazprom. Finansowanie przez zachodnie firmy utrudnia decyzji polskiego UOKiK, która uniemożliwiła zachodnim firmom wejście do spółki z Rosjanami, a tym samym bezpośrednie inwestycje w gazociąg. W kwietniu 2017 r zachodnie firmy podpisały z Gazpromem porozumienie o współfinansowaniu Nord Stream-2. Zobowiązały się udostępnić Rosjanom długoterminowe finansowanie 50 proc. wartości projektu. Wkład każdego koncernu wyniesie 950 mln euro. Jedynym akcjonariuszem spółki Nord Stream AG pozostanie Gazprom.

Na razie Rosjanie otrzymali od zachodnich partnerów połowę kwot, do których się zobowiązali. Zapowiedzi Białego Domu wprowadzenia sankcji, spowodowały wstrzymanie finansowania przez Engie.
Jednak prawdziwym zagrożeniem dla finansowych planów Putina może okazać się ustawodawstwo Unii Europejskiej. Trzeci pakiet energetyczny stanowi, że producent i dostawca surowców energetycznych na rynek Unii nie może być ten sam. Daje to Komisji Europejskiej prawo zablokowania każdego projektu, który łamie zasady zapisane w pakiecie.

Jeżeli więc to Gazprom będzie jedynym inwestorem Nord Stream-2, Bruksela może projekt utrącić.