We wrześniu eksporterzy ropy skupieni w kartelu OPEC pompowali łącznie 33,75 mln baryłek dziennie (bd), podała agencja Bloomberg. To więcej niż w sierpniu, kiedy wydobycie wyniosło (oficjalne dane OPEC) 33,24 mln bd.
Rekordowy wynik jest pochodną wzrostu wydobycia ropy w większości krajów kartelu. Produkcja w Libii i Nigerii zwiększyła się np. o prawie 190 tys. bd – odpowiednio do 340 tys. w Libii i 1,5 mln w Nigerii. Iran – dotąd główny motor rosnącego wydobycia OPEC – zwiększył je we wrześniu już tylko o 10 tys. bd, osiągając 3,63 mln bd.
Eksperci są zdania, że jest to odpowiedź na to, co dzieje się z ropą na dwóch głównych rynkach konkurencyjnych wobec kartelu: rosyjskim i amerykańskim. Rosjanie, pomimo oficjalnego poparcia idei zamrożenia wydobycia, wciąż rozpędzają swoje pompy. We wrześniu również oni zanotowali rekordowe wydobycie – 11,11 mln bd. – Możemy jeszcze zwiększyć pompowanie ropy i zrobimy to w tym roku – zapowiedział Kiryłł Mołodcow, wiceminister energetyki.
Także w USA, pomimo niekorzystnej sytuacji na rynku ropy, eksperci oczekują większej intensywności wierceń i wydobycia. Firmy pracujące na złożach łupkowych zwiększają zaangażowanie, nie licząc się z kosztami. Celem strategicznym amerykańskich koncernów naftowych jest bowiem wypromowanie swojej ropy marki WTI jako surowca nie tylko dla zachodniej półkuli, ale też dla najbogatszego rynku, czyli Europy. Tu znaczenie będzie miała negocjowana umowa o strefie wolnego handlu USA–UE, znana jako TTIP.
– Bardzo agresywnie rozwija się eksportowa infrastruktura USA (terminale – red.) i wielu analityków jest zdania, że w najbliższych latach w Stanach powstanie międzynarodowe centrum handlu ropą, a marka WTI zastąpi markę Brent – ropy z Morza Północnego – powiedział agencji Prime Wiaczesław Miszczenko, wiceprezes Argus Media.