Ministerstwo gospodarki RFN obawia się nowych amerykańskich sankcji, dowiedziała się Frankfurter Allgemeine Zeitung z utajnionego, wewnętrznego dokumentu ministerstwa. W dokumencie urzędnicy niemieccy piszą, że projekt rozszerzenia sankcji wobec gazociągu Nord Stream-2, który na początku czerwca trafił do Senatu USA, zakłada ograniczenia nie tylko wobec „wszystkich firm” zaangażowanych w projekt, ale też wobec instytucji, które kontrolują budowę, wydają certyfikaty i pozwolenia.
Budowa lądowej części Nord Stream/Bloomberg
Foto: energia.rp.pl
Rozszerzenie w pierwszej kolejności uderzy w koncerny energetyczne Niemiec (Wintershall, Uniper), Austrii (OMV), Francji (Engie) i Holandii (Shell) zaangażowane w finansowe wsparcie inwestycji. A nie tylko. „W ministerstwie gospodarki obawiają się, że teraz sankcje objęłyby administracyjno-techniczne działania urzędów państwowych wykonywanych w związku z budową i eksploatacją gazociągu” – pisze gazeta. I podkreśla, że po raz pierwszy „sankcje skierowane są przeciwko urzędom państwowym zaprzyjaźnionych krajów lub wprost przeciwko rządom” (tych krajów-red).
Bloomberg
Foto: energia.rp.pl