Na początek na tej słabo kontrolowanej granicy powstaną dwie „dewizowe” stacje benzynowe, na których każdy cudzoziemiec będzie musiał płacić za paliwo obcą walutą. Zostaną utworzone w ramach wydanego przed rokiem dekretu o „nadzwyczajnej sytuacji ekonomicznej” Wenezueli, której gospodarkę rujnowały dotąd m.in. spadek cen ropy naftowej – głównego bogactwa kraju – i trzycyfrowa inflacja.

W ten sposób lewicowy rząd wenezuelski, który wkrótce zamierza uruchomić wzdłuż granicy całą sieć stacji benzynowych, próbuje stworzyć alternatywę dla masowego wywozu do Kolumbii kupowanych poniżej oficjalnej ceny paliw płynnych. Do celów jej przemytu przez praktycznie niemożliwą do kontrolowania granicę Wenezuelczycy i Kolumbijczycy masowo używają specjalnie przystosowanych samochodów z dodatkowymi zbiornikami.

„Będziemy sprzedawali nasze paliwo za kolumbijskie peso, a jeśli ktoś zechce płacić dolarami, to jeszcze lepiej” – oświadczył Nicolas Maduro, prezydent kraju o największych na świecie udokumentowanych rezerwach ropy naftowej.