Wynegocjowanie z Komisją Europejską sprzedaży 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej jest sukcesem, bo początkowo Bruksela żądała od nas sprzedaży zakładów w Możejkach i Kralupach, a także całej rafinerii w Gdańsku – mówi Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen.

Komisja Europejska postawiła liczne warunki dla transakcji przejęcia Lotosu przez Orlen. W efekcie pojawiają się obawy, że będzie ona znacznie mniej opłacalna, niż początkowo oczekiwano. Realizacja warunków zaradczych rodzi m.in. ryzyko, że do gdańskiej rafinerii wejdzie inwestor, np. rosyjski koncern naftowy, który może bardziej zaszkodzić, niż pomóc?
Nie widzę żadnych szans na to, aby rosyjski koncern naftowy został współwłaścicielem gdańskiej rafinerii. To Orlen zdecyduje, jakiego będzie miał w tej transakcji partnera, a nie KE. Dodatkowo będzie to dla nas partner strategiczny, od którego oczekujemy bardziej wniesienia w zamian jakichś aktywów niż rozliczenia finansowego. Chodzi o wymianę aktywów z graczem globalnym w tych krajach, w których już prowadzimy biznes. Możliwe jest też wniesienie przez niego aktywów poszukiwawczo-wydobywczych w zakresie ropy i gazu lub zapewnienie atrakcyjnych dostaw surowców do naszych rafinerii czy pozyskanie dodatkowego know-how. Co konkretnie możemy uzyskać, będzie dopiero przedmiotem negocjacji. Orlen w skutecznym prowadzeniu negocjacji ma duże doświadczenie, podobnie jak w prowadzeniu spółki, do której wniesiona będzie rafineria. Przez wiele lat wspólnie z włoskim Eni i brytyjsko-holenderskim Shellem byliśmy udziałowcami czeskich rafinerii w Czechach, operacyjnie kontrolowanych przez Unipetrol. Dodatkowo pragnę powtórzyć, że fuzja Orlenu z Lotosem ma się opłacać przede wszystkim obu koncernom, akcjonariuszom w tym i Skarbowi Państwa. Co więcej, wzmocni bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju. Orlen poczynił analizy w tym zakresie i teraz konsekwentnie dążymy do tego, aby nasze założenia zostały spełnione.Część specjalistów uważa, że Orlen poszedł na zbyt duże ustępstwa wobec KE, właśnie w sprawie gdańskiej rafinerii.
Nie zgadzam się z tym, a mówią tak ci specjaliści, którzy generalnie sprzeciwiają się fuzji Orlenu z Lotosem. Ocenianie skutków przejęcia Lotosu na tym etapie jest niepoważne. Mamy warunkową zgodę Komisji i rozpoczynamy kolejny etap negocjacji. To, na jakich konkretnie warunkach to się stanie, będzie dopiero uszczegóławiane w trakcie rozmów z potencjalnym partnerem lub partnerami. Do tego na wdrożone środki zaradcze trzeba patrzeć całościowo, bo tylko wtedy będzie można w sposób wiarygodny ocenić płynące z nich synergie. Naszym strategicznym zadaniem jest budowa koncernu multienergetycznego i przejęcie Lotosu będzie kolejnym krokiem, który ma nas przybliżyć do tego celu. Gdy ogłaszaliśmy akwizycję Energi, też było dużo sceptycyzmu, negatywnych opinii. Potem te same osoby nas doceniały za efekty, jakie już osiągamy dzięki zakupowi tej energetycznej grupy. Przy przejęciu Lotosu też stawiamy na opłacalność, a już na pewno nie zrobimy nic, co byłoby sprzeczne z naszym i Skarbu Państwa interesem. W tym kontekście oskarżanie nas o umożliwianie wejścia rosyjskiemu koncernowi do gdańskiej rafinerii oceniamy jako fanatyzm. Podobne oskarżenia pojawiały się zresztą już wcześniej, chociażby przy okazji przejmowania Energi. Niektórzy mówili wówczas, że planowaną budowę elektrowni w Ostrołęce chcemy przestawić z zasilania węglem na gaz po to, aby zwiększyć nasze uzależnienie od dostaw błękitnego paliwa z Rosji poprzez gazociąg jamalski. Tymczasem wystarczy zauważyć, że w pobliżu powstaje polsko-litewskie połączenie, które daje nam dostęp chociażby do surowca trafiającego do terminalu LNG w Kłajpedzie.

(…)

Jakie synergie może jeszcze przynieść połączenie z PGNiG?
Największe efekty zapewne da połączenie biznesów poszukiwawczo-wydobywczych. Dziś z własnych złóż istotne ilości ropy i gazu eksploatuje jedynie PGNiG. W Orlenie i Lotosie są one znacznie mniejsze, co nie zmienia faktu, że połączenie tych biznesów powinno dać jeszcze lepsze rezultaty niż prowadzenie ich osobno. Wiele wspólnego z PGNiG mamy w obszarze wytwarzania energii. My już oddaliśmy do użytku dwa duże bloki gazowe, a wkrótce tego typu obiekty będzie też miało PGNiG. Bardzo ważnym aspektem jest skoordynowanie wspólnego planu inwestycyjnego, co pozwala na eliminowanie dublujących się inwestycji oraz konkurowania o te same projekty rozwojowe.

Czy w przypadku gazowniczego koncernu też nie ujawniacie, jakie oszczędności może dać jego włączenie do grupy Orlenu?
O skali oszczędności mogę powiedzieć w sposób bardzo ogólny. Proszę zauważyć, że przychody grupy powstałej z połączenia Orlenu, Energi, Lotosu i PGNiG wynoszą rocznie około 200 mld zł, a EBITDA może sięgnąć 20 mld zł. Niech potencjalne synergie, oszczędności i działania optymalizacyjne sięgną tylko kilku procent, to proszę sobie wyobrazić, o ile miliardów złotych dodatkowych pieniędzy idzie gra.

PEŁNA WERSJA WYWIADU W DZISIEJSZYM WYDANIU „RZECZPOSPOLITEJ” ORAZ NA RP.PL