Marka ropy z Morza Północnego Brent jeszcze w piątek na zamknięciu notowań kosztowała 59,85 dol. za baryłkę. W poniedziałek jej cena spadła do 31,24 dol. Natychmiast odbiło się to na kursach walut głównych producentów czarnego złota. Rubel stracił na wartości do dolara i euro, i jest najtańszy od marca-lutego 2016 r. Bank Rosji pojął decyzję o wstrzymaniu się z zakupami walut na rynku wewnętrznym przez 30 dni.
CZYTAJ TAKŻE: Niski kurs ropy uderza w giełdę
Główny europejski konkurent Rosjan na rynku ropy w Europie – Norwegowie, choć nie brali udziału w OPEC+, to koniec porozumienia uderzył mocno w ich interesy. Korona jest najsłabsza (w stosunku do dolara) od 20 lat. Bezkompromisowa postawa Rosji podczas nadzwyczajnego spotkania OPEC+ w minionym tygodniu w Wiedniu była przyczyną zakończenia współpracy 24 państw. Przez trzy ostatnie lata zgodnie ograniczały one wydobycie ropy, czym stabilizowały rynek i ceny.
Wiemy już, dlaczego Moskwa nie chciała dalszego spowalniania pomp. W sobotę mówił o tym Michaił Leontiew rzecznik państwowego Rosneft, dla agencji RIA Nowosti. Rosjanom chodziło o zaszkodzenie amerykańskim producentom. – Dla interesów Rosji to porozumienie jest bez sensu. Ustępując z rynku (ropy-red), zabieramy z niego tanią ropę arabską i rosyjską, tak by zrobić miejsc dla drogiej (sic!-red) łupkowej ropy amerykańskiej. I zapewnić jej rentowność. Porozumienie (OPEC+) nie wpływa więc na rynek, podaż się nie zmniejsza(…) Nasza ropa jest zastępowana ropą konkurentów, a to już masochizm – mówił Leontiew. Dziś Kreml uspokaja, że poniedziałkowy zawał cenowy na rynku nie odbije się na finansach Rosji, która wciąż połowę dochodów budżetu ma z eksportu ropy i gazu. Budżet ma wytrzymać spadek cen, bo został wyliczony na bazie średniorocznej ceny – 40-45 dol/baryłka.
Headquarters of the OAO Rosneft oil company in Moscow, Russia/Bloomberg