"Są pewne aspekty tej tajemniczej sprawy, które przypominają powieść Agathy Christie: w której właściwie każdy zainteresowany wydaje się mieć motyw czy korzystać ze zbrodni" - pisze w analizie opublikowanej w piątek na stronach Carnegie Endowment For International Peace Sergey Vakulenko, jeszcze do niedawna menedżer Gazprom Neft - od lutego niezależny konsultant energetyczny, osiadły w Bonn.
Jak podkreśla, sejsmolodzy w Danii i Szwecji odnotowali wstrząsy, które były odpowiednikiem wybuchu 100 ton TNT każdy. Jeśli te wstrząsy były skutkiem wybuchu, należałoby przyjąć - naturalnie zresztą się nasuwające - założenie, że potencjalnego ataku nie dokonali jacyś "pozarządowi" gracze lecz któryś z zainteresowanych rządów. Wywołano przy tym stosunkowo niegroźną dla środowiska naturalnego - za to potencjalnie ryzykowną z punktu widzenia zmian klimatycznych - katastrofę. W końcu do otoczenia uwolniono, zgodnie z wstępnymi szacunkami, około 500 mln m sześc. gazu, co odpowiada 8 mln ton CO2.
Grono podejrzanych
Palce rzeczników Kremla wysuwają się ku Amerykanom. Czysto teoretycznie, mógłby to być ze strony Waszyngtonu symboliczny akt wrogości, który fizycznie odciąłby Europę od możliwości poczynienia ustępstw wobec Moskwy w zamian za wznowienie dostaw gazu. W takim scenariuszu należałoby zakładać, że w Europie zaczynają przeważać nastroje kapitulanckie, a nadciągająca zimowa apokalipsa energetyczna jest nieunikniona.
Czytaj więcej
Ciśnienie w gazociągu Nord Stream 2 ustabilizowało się, wyciek gazu ustał, całe paliwo wyciekło – poinformowała 1 października na Twitterze duńska agencja energetyczna, powołując się na rosyjsko-niemiecką spółkę Nord Stream 2 AG.
Niewiele jednak wskazuje na to, by groziło nam rzeczywiście w nadchodzących miesiącach jakieś poważne załamanie energetyczne: wysokie rachunki zmuszają już dziś zarówno gospodarstwa domowe, jak i instytucje oraz firmy do poszukiwania oszczędności - bywa, że produkcja jest przenoszona na godziny nocne; bywa, że firmy czy instytucje przywracają pracę zdalną; bywa, że właściciele gospodarstw domowych dokonują szybkich inwestycji w OZE lub bardziej efektywne energetyczne źródła ciepła i prądu. Ten oddolny proces zapewne w jakimś - raczej niemałym - stopniu powinien przełożyć się na postulowane przez Brukselę oszczędności. I, jak powtarzają eksperci, surowców nam nie zabraknie, tyle że wciąż będą drogie.