Farma wiatrowa Baltica 2, która ma oddawać prąd do sieci już pod koniec 2027 r., może kosztować ok. 30 mld zł. PGE będzie realizować projekt w formie project finance. To jeden ze sposobów finansowania inwestycji wymagających dużych nakładów, przekraczających możliwości jednego przedsiębiorstwa lub udzielania kredytu przez bank.
W ciągu ostatnich tygodni oraz miesięcy najwięcej uwagi wokół rozwoju projektów pierwszej fazy morskich farm wiatrowych koncentrowano na współpracy Polskiej Grupy Energetycznej (poprzez spółkę zależną PGE Baltica) i duńskiego Ørsted.
Zaglądamy za kulisy obecnie dwóch najbardziej zaawansowanych projektów tych firm, które łączy partnerstwo po 50 proc. udziałów przy projektach Baltica 2 i Baltica 3. Łączna moc obu projektów to 2,5 GW, a powierzchnia wynosi 320 km kw. To więcej niż takie aglomeracje dla np. Gdańsk (262 km kw.). Oba projekty będą składać się z 209 turbin wiatrowych i 7 podstacji transformatorowych.
Niełatwa współpraca
Inwestorzy, a więc PGE i Ørsted dzielą się po połowie nakładami inwestycyjnymi. Między inwestorami w ostatnich miesiącach nie panowała dobra atmosfera. Wynikało to z faktu, że PGE przesuwała termin podjęcia finalnej decyzji inwestycyjnej, a co było konsekwencją wciąż nie zamkniętego porozumienia z konsorcjum banków ws. finansowania projektu. Ten proces po stronie PGE przeciągał się, ale miało to być spowodowane czynnikami obiektywnymi jak zmiana zarządu w Grupie PGE i spółce celowej PGE Baltica oraz skomplikowaniem samej inwestycji. Dodatkowo banki pytają o stopę zwrotu inwestycji, zwłaszcza patrząc na rosnące koszty inwestycyjne projektów OZE po kryzysie energetycznym. Tłumaczenie sposobu kontraktacji komponentów, wydatkowania środków oraz modelu przychodu opartego na tzw. cenie maksymalnej trwa i zabiera wiele czasu, ale rozmowy mają być na ukończeniu. PGE zaprzeczało także, że proces ten zabiera tak długo czasu, bo banki czekają na decyzję dotyczącą wydzielenia elektrowni węglowych z całej Grupy PGE. – Ten temat nie jest przeszkodą w naszych rozmowach z bankami, które wiedzą na co zostaną przeznaczone środki czyli na zeroemisyjne źródła energii – słyszymy od PGE jeszcze na ostatnim sierpniowym spotkaniu dotyczącym łańcucha dostaw.
Wydłużające się rozmowy miały kilka miesięcy temu zaniepokoić Ørsted, który swoją część sfinansuje z kapitału własnego, niemniej czekanie jeszcze dłużej z decyzją inwestycyjną mogłoby zaszkodzić harmonogramowi realizacji inwestycji i znów podwyższyć koszty inwestycji. Strony miały jednak sobie wyjaśnić nieporozumienia oraz znaleźć możliwości, które skrócą długie rozmowy i procedury bankowe po stronie PGE. Wygląda na to, że spółkom się to udało i wraz z zakończeniem rozmów z bankami zostanie podjęta do końca roku finalna decyzja inwestycyjna.