Morskie projekty PGE i Ørsted przetrwały kryzys energetyczny. Kluczowy koniec roku

W tym roku Polska Grupa Energetyczna i duńska firma Ørsted chcą podjąć finalną decyzję inwestycyjną dla projektu Baltica 2 o mocy 1,5 GW. Zgoda na realizację jednej z największych farm wiatrowych w Europie ma zapaść w IV kw. tego roku, jak tylko PGE zamknie finansowanie swojej części projektu.

Publikacja: 09.09.2024 10:10

Morska farma wiatrowa Anholt w Danii

Morska farma wiatrowa Anholt w Danii

Foto: Bartłomiej Sawicki

Farma wiatrowa Baltica 2, która ma oddawać prąd do sieci już pod koniec 2027 r., może kosztować ok. 30 mld zł. PGE będzie realizować projekt w formie project finance. To jeden ze sposobów finansowania inwestycji wymagających dużych nakładów, przekraczających możliwości jednego przedsiębiorstwa lub udzielania kredytu przez bank.

W ciągu ostatnich tygodni oraz miesięcy najwięcej uwagi wokół rozwoju projektów pierwszej fazy morskich farm wiatrowych koncentrowano na współpracy Polskiej Grupy Energetycznej (poprzez spółkę zależną PGE Baltica) i duńskiego Ørsted.

Zaglądamy za kulisy obecnie dwóch najbardziej zaawansowanych projektów tych firm, które łączy partnerstwo po 50 proc. udziałów przy projektach Baltica 2 i Baltica 3. Łączna moc obu projektów to 2,5 GW, a powierzchnia wynosi 320 km kw. To więcej niż takie aglomeracje dla np. Gdańsk (262 km kw.). Oba projekty będą składać się z 209 turbin wiatrowych i 7 podstacji transformatorowych. 

Niełatwa współpraca

Inwestorzy, a więc PGE i Ørsted dzielą się po połowie nakładami inwestycyjnymi. Między inwestorami w ostatnich miesiącach nie panowała dobra atmosfera. Wynikało to z faktu, że PGE przesuwała termin podjęcia finalnej decyzji inwestycyjnej, a co było konsekwencją wciąż nie zamkniętego porozumienia z konsorcjum banków ws. finansowania projektu. Ten proces po stronie PGE przeciągał się, ale miało to być spowodowane czynnikami obiektywnymi jak zmiana zarządu w Grupie PGE i spółce celowej PGE Baltica oraz skomplikowaniem samej inwestycji. Dodatkowo banki pytają o stopę zwrotu inwestycji, zwłaszcza patrząc na rosnące koszty inwestycyjne projektów OZE po kryzysie energetycznym. Tłumaczenie sposobu kontraktacji komponentów, wydatkowania środków oraz modelu przychodu opartego na tzw. cenie maksymalnej trwa i zabiera wiele czasu, ale rozmowy mają być na ukończeniu. PGE zaprzeczało także, że proces ten zabiera tak długo czasu, bo banki czekają na decyzję dotyczącą wydzielenia elektrowni węglowych z całej Grupy PGE. – Ten temat nie jest przeszkodą w naszych rozmowach z bankami, które wiedzą na co zostaną przeznaczone środki czyli na zeroemisyjne źródła energii – słyszymy od PGE jeszcze na ostatnim sierpniowym spotkaniu dotyczącym łańcucha dostaw.

Wydłużające się rozmowy miały kilka miesięcy temu zaniepokoić Ørsted, który swoją część sfinansuje z kapitału własnego, niemniej czekanie jeszcze dłużej z decyzją inwestycyjną mogłoby zaszkodzić harmonogramowi realizacji inwestycji i znów podwyższyć koszty inwestycji. Strony miały jednak sobie wyjaśnić nieporozumienia oraz znaleźć możliwości, które skrócą długie rozmowy i procedury bankowe po stronie PGE. Wygląda na to, że spółkom się to udało i wraz z zakończeniem rozmów z bankami zostanie podjęta do końca roku finalna decyzja inwestycyjna.

Skąd przypłyną komponenty dla projektu Baltica 2

Instalacja pierwszych fundamentów dla projektu Baltica 2 może rozpocząć się na początku 2026 roku. Nadal nierozstrzygnięta jest kwestia, skąd komponenty dla tej farmy będą przypływać na teren budowy. PGE i Ørsted zakładają że będzie to terminal instalacyjny w Gdańsku, pod warunkiem, że inwestor terminala zdąży z z budową obiektu , a więc do końca 2025 r. Same terminy jednak wskazują już, że jeśli instalacja fundamentów ma rozpocząć się w 2026 r., to dowóz fundamentów z Gdańska wydaje się wręcz niemożliwy. Tu alternatywą jest duński port Rønne na wyspie Bornholm. Możliwa jest jednak nadal instalacja pozostałych elementów z Gdańska, w późniejszej fazie budowy farm. Oznacza, to że część komponentów będzie instalowana z zagranicznych portów. Można zatem wyobrazić sobie instalację fundamentów z jednego z zagranicznych portów, a turbin wiatrowych (a więc najbardziej kapitałochłonnej części projektu farm wiatrowych) już z Gdańska. Turbiny wiatrowe mogą bowiem być już instalowane w 2027 r.

Baltica 3 wychodzi z opóźnień 

Przed spółkami teraz także przejście do kolejnej fazy rozwoju drugiego projektu, a więc Baltica 3. Ta faza to pozyskiwanie dostawców komponentów oraz usług potrzebnych przy realizacji tego projektu mocy ok. 1 GW. Finalna decyzja inwestycyjna mogłaby zostać podjęta w 2027 r. Projekt ten został dotknięty wzrostem kosztów realizacji w efekcie pandemii, zerwanych łańcuchów dostaw wojny na Ukrainie, a to wszystko przełożyło się na wzrost kosztów nawet o 50 proc. Projekt może dostarczyć energię w 2030 r. Złapał on opóźnienie, co wynika z faktu, że proces kontraktacji trafił na szczyt kryzysu energetycznego, gdzie koszty nakładów inwestycyjnych były bardzo wysokie. W przypadku takich projektów jak Baltica 2, ale i projektu Orlenu Baltic Power udało się zakontraktować elementy po cenach sprzed szczytu kryzysu energetycznego. Szansą na spadek cen w przyszłości dla kolejnych projektów morskich farm wiatrowych będzie rozwój łańcucha dostaw i zwiększenia konkurencji wśród dostawców.

Branża chce zmian w aukcjach offshore

Przed PGE, ale i innymi uczestnikami projektu jak Polenergia czy Orlen są aukcje morskich fam wiatrowych na 2025 r. dla kolejnych projektów offshore, mniej zaawansowanych w rozwoju niż te, o których była mowa wcześniej. PGE jako 100 proc. właściciel, może w tej aukcji przedstawić projekt Baltica 1, Polenergia razem z norweskim Equinorem Bałtyk I. Do rywalizacji kolejne projekty szykuje Orlen.

Tu pojawia się jednak duży problem, a więc cena maksymalna, jaką firmy mogą otrzymać za wprowadzenie energii elektrycznej z tych farm do sieci. Czy istnieje mechanizm ceny maksymalnej? Kiedy cena energii na giełdzie jest powyżej ceny kontraktu, to właściciel farmy wiatrowej oddaje różnicę między ceną kontraktu a tą rynkową. Jeśli ta cena jest poniżej ustalonej, to wówczas Państwo dopłaca inwestorowi.

Część projektów może nie wystartować w aukcji, która miałaby się odbyć w połowie przyszłego roku. W tym wypadku „do tanga trzeba trojga", aby aukcja mogła się odbyć. Warunki, które proponuje resort mogą nie zachęcić do składania ofert. 

Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało w tzw. rozporządzeniu cenowym wymagające warunki techniczne oraz zbyt niską – zdaniem inwestorów cenę – w wysokości 472 zł MW. Ma ona bazować na raportach z 2023 r. Od tamtego czasu jednak ceny znacznie się zmieniły i ponownie wzrosły. Zdaniem branży, cena powinna wynieść ponad 500 zł za MWh, wskaźnik wykorzystania moc elektrowni wiatrowy z 47 proc. powinien zostać obniżony, a odległość od miejsca wyprowadzenia sieci na ląd zwiększona z obecnych 80 km. Im większa odległość od ląd, tym wyższe nakłady inwestycyjne, które powinny być ujęte w zaproponowanej cenie maksymalnej. Jeśli odległość jest większa to i cena maksymalna powinna być wyższa. Branża odsyła do aukcji offshore z rynku brytyjskiego, gdzie ceny dla niektórych projektów przekraczały 500 zł za MWh po przeliczeniu z funtów na polską walutę. Wielka Brytania to znacznie bardziej rozwinięty rynek dostawców, gdzie koszty inwestycji można dzięki temu zoptymalizować, a mimo to nawet tam cena maksymalna była wyższa niż w Polsce. 

Branża obawia się, że zaproponowana cena wykluczy część projektów z mechanizmu aukcji offshore, które mają odbyć się w przyszłym roku, z powodu uwarunkowań lokalizacyjnych. – Branża morskiej energetyki wiatrowej od pewnego czasu zmaga się ze wzrostem CAPEX-u i OPEX-u, dlatego przyjęte założenia odbiegają od realiów rynkowych. Ponadto założone na poziomie 2 zł/MWh koszty bilansowania są za niskie. Jest to poziom nierealny a przez to nieakceptowalny. My już w 2022 r., podczas konsultacji rozporządzenia ws. I fazy rozwoju Offshore w Polsce, wskazywaliśmy kwotę 12 zł/MWh. W czerwcu 2024 doszło do reformy rynku bilansującego, co zwiększyło koszty bilansowania do 20 zł/MWh. To pokazuje z jakim wzrostem kosztów się zmagamy – komentuje Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

Farma wiatrowa Baltica 2, która ma oddawać prąd do sieci już pod koniec 2027 r., może kosztować ok. 30 mld zł. PGE będzie realizować projekt w formie project finance. To jeden ze sposobów finansowania inwestycji wymagających dużych nakładów, przekraczających możliwości jednego przedsiębiorstwa lub udzielania kredytu przez bank.

W ciągu ostatnich tygodni oraz miesięcy najwięcej uwagi wokół rozwoju projektów pierwszej fazy morskich farm wiatrowych koncentrowano na współpracy Polskiej Grupy Energetycznej (poprzez spółkę zależną PGE Baltica) i duńskiego Ørsted.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
OZE
Rinat Achmetow stawia największe na Ukrainie magazyny energii
OZE
Walka o wyższą cenę maksymalną dla offshore trwa. Kuszące dla rządu argumenty
OZE
MAP broni spółki i chce wyższej ceny energii z wiatraków na Bałtyku. PGE podaje kwotę
OZE
Przy rozwoju morskich farm wiatrowych na Bałtyku jest miejsce dla lokalnych firm
OZE
Polenergia kusi inwestorów zielonymi obligacjami