MATERIAŁ PARTNERA: ARP S.A.
W ostatnich latach 120 polskich firm realizowało różne zlecenia dla energetyki jądrowej. Kolejne 200 firm dysponuje potencjałem, by wejść do tego sektora. Problem polega na tym, że w zdecydowanej większości firmy te nie mają oficjalnych dokumentów certyfikacyjnych, wydanych np. przez amerykańskie ASME, lub potwierdzonych kompetencji technicznych. A to zamyka im drogę do kontraktów przy budowie polskiej elektrowni atomowej.
Polska jest jednym z największych odbiorców energii elektrycznej w Europie, a jej roczne zużycie przekracza 170 TWh i nieustannie rośnie. Postępująca elektryfikacja kolejnych obszarów życia, w tym energetyki cieplnej budynków mieszkalnych oraz elektromobilności, będą w najbliższych latach istotnie zwiększać krajowe zapotrzebowanie na energię. W takiej sytuacji opieranie bezpieczeństwa energetycznego na zewnętrznych dostawcach jest obarczone wysokim ryzykiem.
Inwestycje w elektrownie jądrowe to inwestycje strategiczne o horyzoncie czasowym nawet 100 lat. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie będą sojusze oraz układy geopolityczne w takim okresie czasowym. Polska potrzebuje solidnej, stabilnej bazy energetycznej i nie mogą tego zapewnić jedynie źródła odnawialne. Przemysł jądrowy to także wielka szansa na skok technologiczny naszego kraju – mówił w majowym wydaniu „Wiadomości Uniwersyteckich” dr. hab. Zbigniew Surowiec, prof. Uczelni z Katedry Fizyki Materiałowej UMCS.
Czytaj więcej
Transformacja energetyczna to już nie wybór, lecz egzystencjalne wyzwanie dla małych i średnich p...
Polska gotowa na atom
Zgodnie z opublikowanym w październiku tego roku raportem Baker McKenzie i Polityki Insight, „Energetyka jądrowa w Polsce. Ocena gotowości do budowy pierwszej elektrowni”, Polska jest w 58 proc. gotowa do rozpoczęcia budowy elektrowni jądrowej. To oznacza, że kraj posiada solidne fundamenty instytucjonalne, prawne i polityczne, a atom ma szerokie poparcie społeczne. Autorzy raportu podkreślili, że Polska jest w gronie państw, które mogą najszybciej zbudować pełny łańcuch wartości w sektorze atomowym, o ile zapewni skuteczne finansowanie i wsparcie dla krajowych firm i szkolenie kadr technicznych.
– Mamy doskonałe uczelnie techniczne i kadrę inżynieryjną. Mamy firmy, które przez lata zdobywały doświadczenie przy różnych pracach związanych z energetyką atomową. Teraz czas, żeby włączyć je w budowę pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Jesteśmy gotowi działać aktywnie i elastycznie, aby ułatwiać polskim firmom udział w procesie zdobywania i wdrażania niezbędnych certyfikatów. Ważnych, bo budujących również naszą samodzielność w wielu obszarach związanych z szeroko rozumianą energetyką – podkreśla Jarosław Kała, dyrektor Departamentu Produktów Finansowych w Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.
Według szacunkowych obliczeń przy inwestycji w Choczewie wartej ok. 192 mld zł, bez kosztów infrastruktury towarzyszącej, polskie firmy mogą zdobyć kontrakty na ponad 70 mld zł. Nikt nie ma przy tym wątpliwości, że budowa, a potem eksploatacja elektrowni atomowej to inwestycja na dziesięciolecia, która obejmuje technologie niezbędne w utrzymaniu i bieżącym serwisowaniu elektrowni, kształceniu pracowników i utrzymaniu infrastruktury. Co do zasady sektor energetyki jądrowej nie tylko opiera się na wysoko wykwalifikowanej sile roboczej i rozbudowanym łańcuchu dostaw w kraju i za granicą, ale także go tworzy.
Pierwsza polska elektrownia jądrowa ma powstać w lokalizacji „Lubiatowo-Kopalino” w gminie Choczewo
Certyfikat, który zmienia wszystko
W zależności od wybranej technologii jedynie certyfikacja zgodna ze standardami amerykańskimi lub francuskimi jest uznawana za potwierdzenie spełnienia wysokich wymogów jakości w sektorze jądrowym. W przypadku pierwszej polskiej elektrowni atomowej kluczowy jest amerykański certyfikat NQA-1, opracowany przez American Society of Mechanical Engineers (ASME).
Certyfikat NQA-1 potwierdza, że przedsiębiorstwo stosuje system zarządzania jakością zgodny z wymogami sektora jądrowego – od projektowania, przez produkcję, aż po kontrolę i dokumentację. Uzyskanie wspomnianego certyfikatu jest warunkiem koniecznym, by znaleźć się na liście kwalifikowanych dostawców dla pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Przedsiębiorstwa mogą potrzebować również innych certyfikatów, takich jak ASME, AWS czy normy ISO, IEC, IEEE lub ACI. Łączny koszt certyfikacji po stronie polskich przedsiębiorstw może przekroczyć 200 mln zł, a nakłady na dostosowanie procesów i infrastruktury – kolejne 500 mln zł.
Gra o atom
Aby polskie firmy mogły realnie zaistnieć w łańcuchu dostaw dla energetyki jądrowej, Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. uruchomiła program „Atom bez barier” – zestaw narzędzi finansowych dla przedsiębiorstw przygotowujących się do udziału w budowie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Jednym z najważniejszych elementów programu jest pożyczka certyfikacyjna, skierowana do firm, które muszą uzyskać międzynarodowe certyfikaty jakości i bezpieczeństwa, warunkujące możliwość realizacji kontraktów w sektorze jądrowym. Ponadto program obejmuje finansowanie inwestycyjne (pożyczki oraz leasing), a także zwolnienia z podatku dochodowego do 70 proc. wartości inwestycji przez 15 lat w przypadku lokowania inwestycji w specjalnych strefach ekonomicznych zarządzanych przez ARP S.A.
– Program „Atom bez barier” tworzy polskim przedsiębiorstwom nie tylko szansę na udział w budowie pierwszej i kolejnych elektrowni jądrowych w Polsce, ale także trwałe wejście do globalnego rynku energetyki jądrowej. To sektor, który w nadchodzących dekadach stanie się jednym z filarów nowoczesnej gospodarki opartej na niskoemisyjnych technologiach – podkreśla Krzysztof Telega, wiceprezes zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.
Rozwój energetyki jądrowej stwarza państwom, które zbudują własne kompetencje i certyfikowany łańcuch dostaw, przewagę nie tylko w zakresie bezpieczeństwa energetycznego, lecz także w nowoczesnych technologiach i eksporcie usług. Polska ma szansę znaleźć się w tym gronie – pod warunkiem konsekwentnego wzmacniania krajowych firm. Decyzje podejmowane dziś przesądzą o tym, czy polski przemysł będzie jedynie odbiorcą technologii, czy też aktywnym uczestnikiem globalnej gry o atom. Wszystko wskazuje na to, że ta gra właśnie się zaczyna, a Polska ma wszystkie argumenty, by w niej wygrać.