Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie były konsekwencje opóźnienia w wycofaniu się Gazpromu z Serbii?
- W jaki sposób amerykańskie sankcje wpłynęły na eksport rosyjskich produktów naftowych do Azji?
- Jakie są skutki spadku rosyjskiego eksportu naftowego dla dochodów budżetu Kremla?
- Jakie nowe wyzwania stoją przed rosyjskim sektorem naftowym w obliczu sankcji i zmniejszonych zakupów?
Prezydent Serbii Aleksandar Vučić dał firmom Gazpromu 50 dni na sprzedaż udziałów w NIS. Pytany we wtorek, 25 listopada, dlaczego nie zrobił tego wcześniej, Vučić wyjaśnił to „szacunkiem” do strony rosyjskiej. „Nie jesteśmy właścicielami NIS… Mieliśmy prawo pierwokupu, nawet cztery razy. Nigdy z niego nie skorzystaliśmy; pozwoliliśmy Rosjanom sprzedać swoje akcje, ponieważ chcieliśmy okazać szacunek stronie rosyjskiej. Zrobiliśmy wszystko, aby pomóc rosyjskiemu inwestorowi; podpisaliśmy wszystko, co podpisali Rosjanie” – tłumaczył rodakom prezydent Serbii.
Zima jest, paliw w Serbii brak
Moment na taką uległość wobec Kremla jest jednak bardzo zły. Zima już zadomawia się w Serbii. „To, co jest w magazynach, jest tym, co na tę chwilę mamy. Jeśli nie będzie ropy naftowej, żadne produkty naftowe nie wyjdą z NIS” – powiedziało belgradzkiej telewizji NOVA źródło w rafinerii.
Banki wstrzymały przetwarzanie płatności na rzecz firmy, a chorwacki JANAF, operator rurociągu, który mógłby dostarczać ropę do Serbii z wybrzeża Adriatyku, przerwał dostawy, podał Reuters. Serbski bank centralny poinformował, że wstrzyma całkowicie działalność NIS, jeśli licencja operacyjna firmy nie zostanie odnowiona.
„The Moscow Times” przypomina, że Stany Zjednoczone nałożyły pierwsze sankcje na NIS już w styczniu, nakazując wycofanie się Gazprom Nieftu (44,85 proc. akcji) i petersburskiej spółki Intelligence (zarządzanej przez Gazprom Capital, 11,3 proc.). Belgradowi udało się jednak opóźnić ich wprowadzenie do października, kiedy to weszły w życie.