Coraz bardziej gęstniejącą atmosferę w rządzie widać na przykładzie rozstrzygnięcia losów projektu rozporządzenia ws. zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia potwierdzających wytworzenie energii elektrycznej z OZE w latach 2025–2027. Autorem projektu jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ). Nieporozumienia między MKiŚ, a Ministerstwami Aktywów Państwowych, Finansów oraz Rozwoju i Technologii ma rozwijać Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Tam trafiają najważniejsze projekty gospodarcze i te budzące największe dyskusje.
Branża wiatrowa reprezentowana przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) z dużym zaskoczeniem przyjęła nowe argumenty Ministra Aktywów Państwowych (MAP) dotyczące tzw. obowiązku OZE. Redakcja „Rzeczpospolitej” dotarła do stanowiska PSEW w tej sprawie.
Jeszcze kilka dni temu MAP wnosiło o niewielką korektę projektu MKiŚ zakładającego 12-proc. obowiązek OZE. Resort Aktywów proponował 10-proc. obowiązek. W ubiegłym tygodniu pojawiło się nowe stanowisko i teraz MAP proponuje utrzymanie obowiązku umorzenia świadectw pochodzenia OZE w latach 2025-27 na poziomie 5 proc. Taki poziom pozostawił po sobie rząd Prawa i Sprawiedliwości. W 2023 r. było to 12 proc.
- Odnosimy wrażenie, że przytoczone przez MAP argumenty ocierają się o celową dezinformację, a zaproponowany poziom doprowadzi do całkowitej zapaści na rynku zielonych certyfikatów. Ingerencja w system świadectw pochodzenia to zagrożenie dla zielonej transformacji, rozwoju gospodarczego i działanie na szkodę OZE - to cios dla Polaków i ich portfeli. Tylko rozwój zielonej energii doprowadzi do obniżenia cen energii elektrycznej – alarmują eksperci branży OZE na których powołuje się PSEW.
Czytaj więcej
Nowe prawo, które pozwoli odetchnąć producentom OZE i zwiększyć zyski, jest na finiszu. Na drugim biegunie jest przemysł, który boi się podwyżek cen energii w efekcie tego prawa.