W ciągu ostatnich 12 miesięcy z rynku fotowoltaicznego zniknęło bądź przebranżowiło się ponad 90 proc. firm, które zajmowały się montażem domowej fotowoltaiki. Pozostało jedynie kilka większych podmiotów i rozdrobniony rynek instalatorów lokalnych.

– Firmy nie poradziły sobie z pierwszymi miesiącami po wejściu w życie nowego systemu rozliczeń, a niepewność na rynku pogłębiła wojna w Ukrainie. Potencjalni klienci ograniczyli wydatki, w tym na inwestycje fotowoltaiczne – mówi nam Dawid Zieliński.

Czynnikiem, który wstrząsnął branżą fotowoltaiczną w ubiegłym roku, była nowelizacja ustawy OZE zmieniająca zasady magazynowania energii w sieci energetycznej dla właścicieli domów. Część firm uważa, że jest on mniej opłacalny dla klienta. – Nowela zaczęła obowiązywać w kwietniu 2022 r., więc marzec pod kątem liczby montowanych instalacji był rekordowy. Jeśli w marcu 2022 r., miesiąc przed wejściem w życie nowego systemu, liczba nowych montowanych instalacji fotowoltaicznych wynosiła ok. 75 tys., to pod koniec roku ledwie dobijała 8,5 tys., z czego 4 tys. to były domy jednorodzinne, a reszta biznes do 50 kilowatów mocy (który w statystykach jest także zaliczany do prosumentów) – wskazuje. Jego zdaniem rynek już się uspokoił. – Za kilka miesięcy wzrośnie o ok. 4–5 tys., do ok. 10 tys. nowych instalacji w skali miesiąca. Szacujemy, że wówczas Columbus będzie montować już 1500 instalacji miesięcznie. Chcemy mieć między 15 a 30 proc. rynku – mówi Zieliński.

Firma już wkrótce pojawi się na głównym parkiecie GPW. Zieliński zakłada, że finalna akceptacja KNF i przeniesienie notowań nastąpią za kilka tygodni.