Będą wiatraki, choć mniej. Resort przyznaje: budowa wolniejsza, niż zakładano

Zliberalizowana ustawa wiatrakowa pozwoli na budowę nowych farm, choć w tempie dłuższym niż planowano i zakresie mniejszym niż planowano.

Publikacja: 09.02.2023 21:00

Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa

Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa

Foto: Bloomberg

Resort przyznaje jednak, że będzie to tempo nieco wolniejsze, niż wcześniej zakładano. Na szacunki branży – że moc projektów, które planowano do 2030 r., będzie mniejsza o ok. 60 proc. – minister Anna Moskwa ripostowała: „Nowe rozwiązanie wskazuje na 700 m, a nie jak dotychczas – na dystans 2 km, który był potrzebny, aby postawić wiatrak. Branża powinna dostrzec tę różnicę”.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska uspokaja branżę energetyczną, że nowe rozwiązania przyjęte w zliberalizowanej ustawie odległościowej pozwolą na budowę nowych farm wiatrowych w tempie znacznie szybszym niż dzieje się to obecnie.

Czytaj więcej

Branża wiatrowa: mocy z wiatru może być o 60 proc. mniej przez poprawkę PiS

Lepiej z wiatrem niż bez

Przypomnijmy, wczoraj Sejm znowelizował i nieco zliberalizował tzw. ustawę odległościową. Zgodnie z nowymi przepisami wiatraki będą mogły powstawać w odległości minimum 700 m od budynków, przy spełnieniu dodatkowych warunków. Dotąd obowiązywała zasada 10H, a więc dziesięciokrotność wysokości wiatraka. Rząd pierwotnie proponował 500 m, ale arytmetyka sejmowa skłoniła go do kompromisu. U progu prac nad projektem ich celem było zwiększenie mocy do produkcji energii elektrycznej, nawet z niestabilnego źródła, jakim jest wiatr – bo i to daje operatorowi systemu przesyłowego komfort w zarządzaniu systemem energetycznym.

Polski rząd co prawda zapowiada wydłużenie systemu wsparcia dla wysłużonych bloków węglowych po 2025 r., ale będzie to wymagało zgody Brukseli. Do tego jeszcze droga daleka, a dla Polskich Sieci Elektroenergetycznych najważniejsza jest pewność dostępu mocy. Wydane warunki przyłączeniowe dla nowych farm wiatrowych dawały szansę, że za dwa, trzy lata, kiedy pojawią się luki w systemie energetycznym, a nie będziemy mieli jeszcze dużych bloków gazowych (te pojawią się w 2026 i 2027 r.), to wiatr wesprze system energetyczny. Dla operatora korzystniej jest dysponować większą mocą z wiatru, a najlepiej by szła ona w parze z magazynami energii i elektrolizerami do produkcji wodoru. – Obecnie są dni, gdy brak energii z wiatru i słońca powoduje, że trudno jest nam utrzymać rezerwy mocy na bezpiecznym poziomie – mówił na spotkaniu z dziennikarzami Konrad Purchała, dyrektor departamentu zarządzania systemem w PSE.

Czytaj więcej

Moskwa: Branża powinna docenić zmianę odległości w wiatrakach

Ile mocy w wietrze?

Jak wynika z dokumentów operatora, do końca tej dekady z systemu wypadną elektrownie o łącznej mocy 3 GW. Nowe bloki gazowe mogą nie pokryć tej luki – tym bardziej, że zapotrzebowanie na energię będzie rosło.

Jak wynika z analiz Polskiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej oraz think tanku Ember, utrzymanie odległości minimalnej 700 m oznaczać będzie, że do 2030 r. powstaną 4 GW nowych mocy wiatrowych. Dla porównania, utrzymanie pierwotnie proponowanej odległości 500 m oznaczałoby szansę na budowę ponad 10 GW.

Wedle szacunków PSE, zgodnie z wydanymi warunkami przyłączenia oraz wynikami rozstrzygnięć aukcji dla źródeł OZE – moc farm na lądzie może osiągnąć 14,9 GW do 2030 r. (obecnie 9 GW). Czy więc niezależnie od tej ustawy, do 2030 r. może powstać ok. 6 GW nowych mocy? Trudno powiedzieć: PSE nie weryfikują, czy inwestor składający wniosek o warunki przyłączenia do sieci danej instalacji, chce ją wybudować w dystansie 500, 700 m czy 10H. – To nie nasza rola. Przepisy prawne nie umożliwiają nam sprawdzania na etapie wydawania warunków przyłączenia czy dany projekt spełnia zasadę 10H – mówi Purchała.

Eksperci podkreślają, że przy obecnej konstrukcji rynku energii, OZE (z farm wiatrowych i fotowoltaicznych) to energia najtańsza dla odbiorcy końcowego. – To argument na rzecz zwiększania potencjału wiatrowego. Po unormowaniu sytuacji na rynkach energii, układ cenowy na rynku hurtowym zapewne wróci do stanu z 2019 r., w państwach, gdzie jest dużo OZE, cena będzie niższa – konkluduje Maciej Gacki z Instytutu Jagiellońskiego.

Resort przyznaje jednak, że będzie to tempo nieco wolniejsze, niż wcześniej zakładano. Na szacunki branży – że moc projektów, które planowano do 2030 r., będzie mniejsza o ok. 60 proc. – minister Anna Moskwa ripostowała: „Nowe rozwiązanie wskazuje na 700 m, a nie jak dotychczas – na dystans 2 km, który był potrzebny, aby postawić wiatrak. Branża powinna dostrzec tę różnicę”.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska uspokaja branżę energetyczną, że nowe rozwiązania przyjęte w zliberalizowanej ustawie odległościowej pozwolą na budowę nowych farm wiatrowych w tempie znacznie szybszym niż dzieje się to obecnie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
OZE
Wiemy, co dalej z ustawą wiatrakową. Zapowiedź minister klimatu
OZE
Fotowoltaika nadal czeka w rządowej zamrażarce
OZE
OZE z rekordami i bez wyłączeń. Tańszy prąd z Polski kupowano m.in. w Niemczech
OZE
Wiatraki wykręciły rekordowe wyniki Polenergii
OZE
OZE produkują znów więcej, niż możemy wykorzystać. PSE redukują fotowoltaikę