Jak przewiduje Radosław Kwiecień, członek zarządu BGK, koszty te zostaną sfinansowane w 40 proc. z kapitału, a w 60 proc. – z długu. – To naprawdę trudny moment, bo zmiana regulacji na rynku bankowym powoduje, że bankom coraz trudniej pozyskać świeży kapitał – ocenia Kwiecień. – Dlatego trzeba też korzystać z innych źródeł, przede wszystkim z rynku kapitałowego. Przykładem może być Fundusz Trójmorza, którego elementem jest finansowanie transformacji energetycznej – wskazywał.
OZE/Bloomberg
Przykład o tyle niereprezentatywny, że Fundusz może docelowo dysponować funduszami rzędu 3–5 mld euro – ale na wszystkie państwa regionu. Nawet gdyby wszystkie te środki zostały przeznaczone na inwestycje w Polsce, byłaby to kropla w morzu potrzeb.
Dlatego też Kwiecień chce rozwoju mniejszych, lokalnych inwestycji w OZE. Tu przykładem mogą być produkty BGK, jak Gwarancje Biznesmax (bezpłatne zabezpieczenie spłaty kredytu zaciągniętego w banku komercyjnym, m.in. na projekty z efektem ekologicznym, dla prywatnych inwestorów). Taką rolę mogłyby pełnić też lokalne programy rozwoju OZE, związane choćby z energetyką wiatrową, słoneczną czy wodną.
Wind turbines stand at the Invenergy LLC Buckeye Wind Energy Center in Hays, Kansas, U.S./Bloomberg
Szacunki BGK w przybliżeniu odpowiadają kwotom, jakimi operuje również minister energii Krzysztof Tchórzewski. – W naszym sektorze sumaryczne koszty transformacji rozłożone na lata to w okolicach 300 do 400 mld zł, natomiast cała gospodarka to 700–900 mld euro – szacował szef resortu podczas Kongresu Nowego Przemysłu na początku października. Co ciekawe, wkrótce, mówiąc o „osiągnięciu przez Polskę neutralności” (czyli zeroemisyjności gospodarki – przyp. red.), padła kwota rzędu 500 mld euro. – A są szacunki mówiące nawet o 700 mld euro – dorzucał Tchórzewski.