Napaść zbrojna Rosji na Ukrainę spowodowała, że UE i Polska zaczęły istotnie ograniczać wymianę handlową i relacje biznesowe z agresorem m.in. dotyczące dostawy ropy, gazu i paliw powstających na ich bazie. Jednym z nielicznych produktów, którego kupować Polska nie zaprzestała, a nawet zwiększa jego import, jest LPG. Na ten produkt nie wprowadzono embarga do dziś, mimo że o takiej ewentualność dużo się mówiło.
W ocenie Macieja Zaniewicza, starszego analityka Forum Energii, wprowadzenie unijnego embargo na dostawy LPG z Rosji przy niskich stanach magazynowych i uzależnieniu od ciągłości dostaw ze Wschodu, skutkowałoby wzrostem cen i niedoborami tego paliwa w Polsce. Zwraca uwagę, że nasz kraj wykorzystuje płynny gaz głównie do zasilania pojazdów mechanicznych.
Specyfika rynku
Samochodów mogących korzystać z autogazu jest teraz u nas około 3 mln. Zużywają one okołotrzy czwarte konsumowanego LPG. Reszta przeznaczana na cele komunalne, przemysłowe, rolnicze i inne. Warto też zauważyć, że w ubiegłym roku LPG miało 13,8 proc. udziału wśród sześciu głównych paliw używanych nad Wisłą. Większy miały tylko diesel i benzyny.
Polska tylko w minimalnym stopniu jest w stanie zaspokajać zapotrzebowanie na LPG z własnej produkcji. W ubiegłym roku stanowiła ona zaledwie 15,2 proc. tego, co zużyliśmy w naszym kraju. Tym samym polski rynek skazany jest na import. Co więcej, ilość sprowadzanego gazu płynnego rośnie – w ub.r. o 15,1 proc., podczas gdy produkcja i wydobycie zniżkowały o 7,8 proc.