W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przypomniała, że zakupem LNG m.in. z polskiego kierunku zainteresowane są Czechy i Słowacja. Te oba kraje poszukują alternatyw dla ograniczenia uzależnienia od rosyjskich dostaw. Słowacka państwowa firma gazowa SPP zawarła już umowy na zakup wystarczającej ilości norweskiego gazu i LNG, aby pokryć około 65 proc. zapotrzebowania na ten surowiec do końca przyszłego roku.
Polska zaś poza eksploatowaną przez PGNiG pojemnością stałego lądowego terminalu LNG w Świnoujściu planuje uruchomić pływający gazoport (FSRU – Floating Storage Regasification Unit) w pobliżu Gdańska w 2026 roku. Jego zdolności regazyfikacyjne mają wynieść od 6 do nawet 12 mld m sześc. rocznie. Otwiera to więc pole do spekulacji dotyczących możliwych wariantów takiego rozwiązania.
– Można rozważyć różne opcje. Moglibyśmy wyczarterować kolejny (drugi – red.) statek FSRU. Odpowiedzialność za ten proces należałby jednak do naszych partnerów – powiedziała minister klimatu i środowiska.
Czytaj więcej
Po Polsce, Bułgarii i Finlandii także Dania mówi zdecydowane „nie” zakupom rosyjskiego gazu za ruble. Największa duńska firma energetyczna Orsted szykuje się do wstrzymania dostaw gazu z Rosji od 31 maja. Kopenhaga uznaje żądania strony rosyjskiej za naruszenie zobowiązań umownych.
Czy oznacza to, że powstanie trzeci gazoport nad polskim Bałtykiem? – W grę nie wchodzi raczej trzeci gazoport, czyli drugi pływający, a raczej pływająca jednostka magazynująca surowiec (FSU – Floating Storage Unit), która w razie potrzeby może zostać użyta. Przy pomocy FSRU, zmagazynowana dodatkowa ilość surowca może zostać przepompowana z FSU do systemu przesyłowego na lądzie – wyjaśnia analityk portalu BiznesAlert.pl Mariusz Marszałkowski.