Rosyjski dyplomata takie oświadczenie złożył w wywiadzie dla gazety Neue Osnabruecker Zeitung. „W czasie współpracy z Europą w dostawach gazu, która trwa od dziesiątków lat, Rosja zarekomendowała siebie jako pewny eksporter gazu ziemnego i nigdy nie wykorzystywała swoich surowców energetycznych jako instrument polityczny” – cytuje Siergieja Nieczajewa agencja Prime.
A ja zastanawiam się czy to amnezja czy też świadoma dezinformacja i liczenie, że mało kto już pamięta, jak Kreml wykorzystywał ropę i gaz do wymuszania na innych korzystnych dla siebie decyzji. Przypomnę więc ambasadorowi kilka takich właśnie sytuacji. Kreml często wykorzystywał ropę i gaz w sporach cenowych z Białorusią.
W 2004 r Gazprom przerwał dostawy gazu na Białoruś z powodu sporu cenowego. Wznowił je dopiero po ustępstwach Mińska. Teraz całkowicie kontroluje magistrale Białorusi jako jedyny właściciel białoruskiego operatora gazowego. Ograniczenie dostaw tak ropy jak i gazu, zmuszało Aleksandra Łukaszenkę do uległości.
W 2006 r miała miejsce pierwsza przerwa gazowa w dostawach na Ukrainę; przełom 2006/7 roku to z kolei przerwane dostawy ropy dla Litwy. Choć wprost nikt tego nie powiedział, to była kara za sprzedaż rafinerii w Możejkach Orlenowi.
W 2008 r nastąpiło zakręcenie ropy Czechom. Do tego najbardziej niepokorni i krytykujący Rosjan – Polska i Litwa musiały płacić za gaz dużo więcej niż uległe Niemcy czy Austria.
Kiedy w Sylwestra 2008 r na Starym Kontynencie strzelały korki od szampanów, na Kremlu zapadła decyzja o sięgnięciu po broń gazową w sporze z Ukrainą.