Wkrótce wydobycie z części polskich złóż gazu ziemnego, zawierających również hel, może stać się nieopłacalna. – Niektóre z naszych złóż już działają na progu opłacalności. Jeśli zostanie wprowadzona dodatkowa opłata od pozyskiwania gazu z helem, to może okazać się, że wydobycie niektórych złóż trzeba będzie wstrzymać – mówi Piotr Woźniak, prezes PGNiG. Dodaje, że planowana do wprowadzenia opłata ma być pobierana od wydobycia ze złóż gazu, w których zawartość helu wynosi minimum 0,1 proc.
Kluczowy zakład
Najwięcej helu w Polsce znajduje się w złożu gazu ziemnego w Kościanie. Pierwiastek ten jest jednak również obecny w około 170 innych złożach w Polsce. Z większości z nich nie pozyskuje się jednak helu, gdyż nie każde złoże opłaca się łączyć z zakładem w Odolanowie, jedynym w naszym kraju, gdzie odzyskuje się hel z wydobytego gazu. – Jeśli nowa opłata zostanie wprowadzona, to nasze koszty wzrosną o 20–30 mln zł rocznie – twierdzi Woźniak.
Od kilku lat w Polsce pozyskuje się około 3 mln m sześc. helu rocznie. Z tego 0,7–0,8 mln m sześc. zużywa się w Polsce, a reszta trafia na eksport. PGNiG nie ujawnia, jakie wyniki uzyskuje ze sprzedaży helu. Spółka informuje jedynie, że od kilku lat jego ceny utrzymują się na w miarę stałym poziomie i prawdopodobnie jeszcze przez trzy lata nie będą mocno się zmieniać. Wszystko za sprawą polityki cenowej Amerykanów, największego na świecie producenta helu. USA dostarczają na rynek aż 75 mln m sześc. tego pierwiastka rocznie. W tym kontekście nasz kraj nie jest wielkim graczem na światowym rynku helu, mimo że pozyskiwany jest tylko w kilku krajach.
Sześciu producentów
Na podium światowych producentów, poza USA, znalazł się jeszcze Katar i Algieria. W tych krajach pozyskuje się odpowiednio 40 i 15 mln m sześc. pierwiastka. Nieco więcej helu niż Polska pozyskuje z kolei Rosja i Australia.