„Nasz kraj ma szereg konkurencyjnych przewag w porównaniu z istniejącymi i planowanymi rurociągami, które omijają Ukrainę. Po pierwsze, wszystkie nasze magistrale są na lądzie. A to oznacza łatwy dostęp służb w wypadku awarii czy planowanych przeglądów. Natomiast większa część gazociągów Nord Stream 1 i 2 oraz Turecki Potok jest pod wodą, co znacznie utrudnia szybką reakcję w razie awarii, a także wydłuża prace remontowe i przeglądy. Do tego są one droższe, wymagają bowiem specjalistycznego sprzętu i wyszkolonych specjalistów prac podwodnych” – argumentuje Ukrtransgaz, ukraiński operator magistrali gazowych, cytowany przez agencję Unian.
Specjaliści koncernu zwracają też uwagę, że rozwiercanie gazociągu pod wodą, przy wysokim ciśnieniu, jest nie tylko czasochłonne, ale i bardzo niebezpieczne.
„Drugą przewagą ukraińskich magistrali jest duża elastyczność, która pozwala nam zapewnić przesył w określonym kierunku, nawet w przypadku całkowitego zatrzymania ruchu jednego z gazociągów. W historii Ukrainy nie było ani jednego przypadku zatrzymania tranzytu z winy strony ukraińskiej” – przypomina Ukrtransgaz.
Ukraińskie magistrale to wciąż największy w Europie system przesyłu gazu. Przepustowość rur zarządzanych przez Ukrtransgaz (należy do Naftogazu) wynoszą na wejściu 288 mld m3, a na wyjściu 178,5 mld m3; w tym do Unii i na Bałkany – 142,5 mld m3; do Mołdawii 3,5 mld m3. System to także 72 stacje kompresorowe, 110 warsztatów remontowych, 1451 stacji rozdziału gazu. Całość ma długość 38,6 tys. km, w tym magistrale główne to ponad 22 tysiące kilometrów. Większy system jest tylko w Rosji, ale obejmuje część europejską i azjatycką Federacji.
Do tego Ukraina dysponuje największymi podziemnymi magazynami gazu. Można w nich przechować do 32 mld m3 surowca. I to właśnie jest trzeci argument świadczący zdaniem Ukraińców o wyższości tranzytu przez ten kraj.