Międzynarodowy gazowy parkiet ma ruszyć do 2020 r zapowiedział minister energetyki Japonii, podała agencja Kiodo. Poprzez własną giełdę japońskie władze chcą doprowadzić do spadku cen kupowanego LNG. Japonia importuje rocznie ok. 80-85 mln ton tego surowca, od czasu, kiedy w 2011 r po katastrofie w elektrowni atomowej Fukushima, Tokio zdecydowało o zatrzymaniu pracy wszystkich swoich 55 reaktorów. Od 2015 r kraj powoli wraca do energetyki jądrowej. Rząd utworzył program zwiększenia zabezpieczeń przed tsunami i kolejne reaktory są uruchamiane. Nowa polityka energetyczna Japonii przewiduje, że „atom” będzie jednym z filarów sektora energetycznego.
Do lutego 2016 r. cztery bloki jądrowe wznowiły pracę, a dalsze 20 bloków prowadzi modernizację. Japonia planuje dalszy rozwój energetyki jądrowej, łącznie z budową zakładów przerobu paliwa wypalonego i reaktorów IV generacji.
Jednak do tego czasu gaz skroplony pozostanie głównym surowcem energetycznym w Kraju Kwitnącej Wiśnie. W 2014 r konsumpcja gazu w Japonii wyniosła 101,5 mln ton naftowego ekwiwalentu (dane BP) i ustępowała tylko zużyciu w USA, Rosji, Chinach i Iranie. O ile jednak wszystkie te kraje korzystają z własnego surowca (Chiny importują 1/4 potrzebnego LNG), to Japonia go w całości kupuje za granicą (120,6 mld m3 w 2014 r).
Dlatego cena w 2014 r dla Japonii (LNG Japan cif) wyniosła 16,33 dol./1 mln Btu (brytyjska jednostka cieplna). W tym samym roku w Niemczech było to 9,11 dol., w Wielkiej Brytanii 8,22 dol., w USA – 4,35 dol. a w Kanadzie – 3,87 dol. Głównymi dostawcami LNG do Japonii były Australia, Katar i Malezja.
Teraz Japonia chce nie tylko zorganizować u siebie handel gazem, ale też zmienić strukturę transakcji LNG. Obecnie kupujący przy zawieraniu kontraktu długoterminowego, nie ma prawa odsprzedawać nadwyżek. Te niesprawiedliwe warunki chce zmienić Japonia. Razem z giełdą, Tokio zainwestuje też w budowę w magazyny gazu dużej pojemności. To także pozwoli Japonii zostać azjatyckim centrum magazynowania gazu.