„Ona (zgoda – red.) obowiązkowo będzie… Myślę, że strona polska powinna wszystko uzgodnić” – stwierdził Wiktor Zubkow, były wicepremier a teraz przewodniczący rady dyrektorów Gazpromu. Dziennikarze pytali o szanse na zgodę Polski na rozbudowę gazociągu po dnie Bałtyku, podała agencja Prime.
Polska, Litwa, Łotwa i Estonia to kraje z którymi spółka Nord Stream 2 AG musi uzgodnić budowę (dostać zgodę) z powodu możliwego wpływu kolejnej podmorskiej rury na środowisko w wodach terytorialnych i nabrzeżach wymienionych państw. W minionym tygodniu Jens Miller rzecznik spółki Nord Stream-2 AG oświadczył, że Polska i republiki bałtyckie „nie zdołają zablokować projektu tylko dlatego, że nie chcą, by był realizowany”.
Kraje przez których strefy ekonomiczne przejdzie trasa gazociągu (Niemcy, Szwecja, Dania i Finlandia), muszą ocenić projekt i podzielić się tymi informacjami z sąsiadami, których środowisku może zagrozić budowa i eksploatacja gazociągu. Chodzi tu o siebie nawzajem oraz właśnie o Polskę i republiki bałtyckie.
Wniosek trafił do UOKiK. Niedawno urząd po raz drugi odłożył rozpatrzenie wniosku. Zdaniem wiceprezesa Gazpromu Aleksandra Miediwiediewa Polacy specjalnie opóźniają wydanie decyzji.
Nord Stream 2 to spółka, która ma się zająć rozbudową gazociągu. Ma nim popłynąć do Niemiec 55 mld m3 gazu rocznie co daje w sumie czterema nitkami 110 mld m3 rocznie.