Spółka Nord Stream 2 AG (należy do Gazpromu) włożyła do duńskich władz wniosek o zgodę na przejście dwóch nowych nitek gazociągu północnego zmienioną trasą.
„Dzisiaj Nord Stream 2 AG złożyła w Agencja Energetycznej Danii wniosek o pozwolenie na przejście gazociągu w strefie ekonomicznej na północny-zachód od wyspy Bornholm. To trasa alternatywna, która nie prowadzi przez wody terytorialne Danii” – podkreśla Gazprom w komunikacie, cytowanym przez agencję Prime.

W Kopenhadze od ponad roku (dokładnie od kwietnia 2017) czeka wniosek o zgodę na krótszą trasę gazociągu, ale duńskie władze w listopadzie 2017 r uchwaliły prawo, które pozwała nie dać zgody na inwestycje na swoich wodach. Tymczasem jeszcze w końcu czerwca prezes Aleksiej Miller twierdził, że zgoda będzie i budowa ruszy w zaplanowanym terminie czyli w lipcu. Lipiec minął, mija sierpień, a Duńczycy milczą.

Na początku sierpnia dyrektor niemieckiego Uniper (współfinansuje gazociąg) poinformował, że rozpoczęło się układanie pierwszych rur na terenie Niemiec. I to pomimo „trudności politycznych”. Inwestorzy też zapewniają , że wciąż liczą na zgodę na pierwszą, „tańszą” trasę.

„ Nord Stream 2 AG nie rezygnuje z procedury dotyczącej pierwszej trasy; była ona zainicjowana w kwietniu 2017 r. Wniosek został przygotowany zgodnie z rekomendacjami otrzymanymi od władz Danii w czasie udanego planowania i budowy Nord Stream. Na podstawie wyników badań, oceny inżynieryjnej i ekologicznej przeprowadzonej w ostatnich miesiącach, została wytyczona alternatywna trasa o długości 175 km na północny-zachód od Bornholmu. Przecina ona jedynie strefę ekonomiczną Danii” – podkreślają Rosjanie.
Nowa trasa jest o ok. 10 km dłuższa od starej, ale inwestorzy zapewniają, że koszty gazociągu (9,5 mld euro) się przez to nie zmieni.