Według agencji Bloomberg, sankcje powinny mieć zastosowanie do wszystkich firm ubezpieczeniowych i certyfikujących, które współpracują z rosyjskimi statkami biorącymi udział w budowie gazociągu. W Stanach Zjednoczonych podkreślają, że sankcje nie dotkną Niemiec i urzędników tego kraju. Co innego jeżeli chodzi o biznes. Tutaj narodowość nie ma znaczenia.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała rosyjska agencja Prime (ekonomiczne ramię RIA Nowosti), wprowadzenie tych sankcji będzie miało niewielki wpływ na termin i tempo ukończenia rurociągu. „Przede wszystkim ograniczą dostęp do ubezpieczeń, ale znane są schematy obejść. Na przykład w Rosji można wyodrębnić do tego oddzielną firmę” – mówi Dmitrij Abzałow, prezes Centrum Komunikacji Strategicznej w Moskwie.
Allseas wycofał się z budowy Nord Stream 2 tuż po ogłoszeniu sankcji USA/mat. pras.
„Jestem przekonany, że sankcje, które były znane od dłuższego czasu, zostały już przeanalizowane przez operatora Nord Stream 2 pod kątem znalezienia obejść. Nie jest to zimny prysznic i super sensacja. Certyfikacja jest trudniejsza do ominięcia niż ubezpieczenie, ponieważ należy wdrożyć procedurę międzynarodową, ale prawdopodobnie i tu sposób się znajdzie ”- uważa Konstantin Simonow, dyrektor generalny Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego w Moskwie. Jego zdaniem sytuacja ze szwajcarskim wykonawcą gazociągu – spółką Allseas, która z powodu sankcji USA pod koniec ubiegłego roku przerwała układanie rurociągu, obecnie raczej się nie powtórzy.
– Allseas ma wyjątkowe doświadczenie i ciężko jest znaleźć zamiennik, a ubezpieczenie, a nawet certyfikacja to historia o wiele bardziej konkurencyjna. Nie powinno być z tego powodu dużych opóźnień, a ograniczenia narzucone przez Stany Zjednoczone nie zmienią układu sił, więc nadal uważam, że ukończenie Nord Stream 2 do końca 2021 roku jest całkiem realistyczne – podkreślił Abłazow.