Reklama
Rozwiń

Następcy Merkel grają gazociągiem Nord Stream 2

W grudniu niemiecka Chadecja wybierze nowego przewodniczego partii, który najprawdopodobniej będzie także pretendentem na fotel kanclerza w wyborach do Bundestagu jesienią 2021 roku. Poważnych kandydatów jest obecnie czterech.

Publikacja: 07.09.2020 06:28

Od prawej: Olaf Scholz (SPD) – nowy minister finansów, Angela Merkel (CDU) – kanclerz niemieckiego r

Od prawej: Olaf Scholz (SPD) – nowy minister finansów, Angela Merkel (CDU) – kanclerz niemieckiego rządu oraz Horst Seehofer (CSU) – nowy minister spraw wewnętrznych i budownictwa.

Foto: Bloomberg

Pierwszy to Friedrich Merz , wieloletni wewnątrzpartyjny konkurent Angeli Merkel. Merz, popierany przez konserwatystów, opowiada się za powrotem partii z pozycji socjalliberalnych do konserwatywnych korzeni. Jednak rozgrywki polityczne Merza już wielokrotnie się nie udawały. Uchodzi za sprawnego i kompetentnego kandydata, lecz brak mu szczęścia. Ostatnią przegraną zaliczył w 2018 roku, gdy przegrał wybory na przewodniczącego partii z Annegret Kramp-Karrenbauer.

Armin Laschet, premier Nadrenii Północnej-Westfalii, nie należy do polityków ofensywnych, takich jak Merz. Jego atutami są spokojne usposobienie i lojalność wobec Merkel. Jako premier wykazuje jednak tendencje do niezdecydowania, co było szczególnie widoczne przy zarządzaniu sytuacją masowego wybuchu zarażeń koronawirusem w ubojniach i zakładach mięsnych w tym regionie.

Norbert Röttgen, minister ochrony środowiska w latach 2009 – 2012, jest specjalistą od kwestii energetycznych, a w ostatnich latach jako poseł zajmował się głównie polityką międzynarodową. Nie dziwi więc, że to właśnie on w walce o tron po Merkel jako pierwszy skrytykował projekt Nord Stream 2. Do wyartykułowania swoich zastrzeżeń wykorzystał program telewizyjny „Hart aber fair”. Szanse Röttgena na szefa Chadeków nie wyglądają jednak dobrze, gdyż mimo sympatycznego wizerunku i elokwencji w kontakcie z mediami, brak mu wyrazistego przekazu.

W sondażach wygrywa natomiast czwarty z kandydatów, premier Bawarii Markus Söder. Wiele wskazuje zatem na to, Söder ma obecnie najlepsze możliwości stać się następcą Merkel. Zyskuje on po części właśnie na słabościach reszty kandydatów, którym, jak pokazują sondaże, niemieccy wyborcy nie wróżą zdobycia fotela szefa niemieckiego rządu.

""

Budowa lądowego odcinka Nord Stream 2 w Niemczech/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Pozycja Friedricha Merza i Norberta Röttgena na tym etapie walki o głosy delegatów chadeckich wydaje się szczególnie słaba. W tym trudnym okresie związanym z koronawirusem nie udało im się przebić w krajowych mediach. Merz pokazał się tylko na krótko, informując w marcu br. o swoim zarażeniu koronowirusem i szybkim powrocie do zdrowia. Natomiast Söder i Laschet mieli okazję, aby się wykazać jako prawdziwi przywódcy. Z czego Söder skorzystał znacznie skutecznej od Lascheta.

Krótko po wypowiedziach Röttgena, już po wydarzeniach związanych z zatruciem Nawalnego, Merz, cytowany przez tabloid „Bild”, zarekomendował wstrzymanie budowy Nord Stream 2 na dwa lata.

– Do tej pory opowiadałem się za budową gazociągu, pomimo pewnych obaw. Jednak po ataku na Nawalnego Europa musi zareagować. Sugeruję natychmiastowe dwuletnie moratorium na budowę gazociągu. To jest ten język, który rozumie Putin – powiedział Merz.

Laschet był w swoich wypowiedziach na ten temat bardziej powściągliwy i nie odszedł od swojej strategii lojalności w stosunku do pani kanclerz. Jego zdaniem nie powinno się reagować w tej sprawie zbyt pochopnie. Söder zdecydował się natomiast na obronę projektu i powtarzał wyświechtaną co nieco mantrę Angeli Merkel, że Nord Stream 2 nie jest decyzją polityczną, tylko ekonomiczną.

""

Rury przygotowane do układania morskiego odcinka Nord Stream 2/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Z perspektywy Polski dyskusja o możliwym zatrzymaniu projektu Nord Stream 2 jest na pewno krokiem naprzód. Za wcześnie jest jednak na otwieranie szampana i zacieranie rąk, bo za taktycznymi wypowiedziami kandydatów kryją się także inne, mniej nagłaśniane wątki, które zwiastują kolejne konflikty energetyczne z Niemcami. Chodzi tu głównie o akcentowanie niezależności od Stanów Zjednoczonych. Należy to co prawda oceniać głównie jako populistyczny chwyt, ale w wypadku ściślejszej współpracy Polski i krajów Trójmorza z Ameryką może to w przyszłości skutkować konfliktami.

Röttgen udzielił 3 września wywiadu niemieckiej stacji radiowej „Deutschlandfunk”, w którym powtórzył swój sprzeciw wobec Nord Stream 2 i podkreślił, że Niemcy nie potrzebują drugiej nitki Nord Stream i dodatkowych 55 mld m³ gazu. Interesująca jest także jego wypowiedź, że Nord Stream 2 jest projektem realizowanym wbrew woli większości państw europejskich. Wymienił tu nie tylko Polskę i kraje Bałtyckie, lecz także, co ważne, Francję. Co wywołało zdziwienie, gdyż jedna z firm biorących udział w tym projekcie i finansujących go to francuski koncern energetyczny ENGIE.

Na antenie tej samej państwowej rozgłośni wypowiadał się w sierpniu także Merz. Podobnie jak Röttgen, Merz uznał za błąd, że Nord Stream 2 kontynuowany jest wbrew Polsce i krajom bałtyckim. Nie zapomniał jednak o populistycznej nutce, która z pewnością przypada do gustu sporej części niemieckich wyborców: Amerykanom nic do tego, jakie wybieramy dostawy energii do Europy.

""

Angela Merkel o Donald Trump/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Gaz
Katar odetnie dostawy gazu do Europy? Dla Polski to potencjalne ryzyko
Gaz
Unia Europejska zarabia na przeładunku LNG z Rosji. Import rekordowy
Gaz
Viktor Orbán negocjuje z Kijowem. Nie chce rezygnować z rosyjskiego gazu
Gaz
Putin przyznał: tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę nie będzie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Gaz
Od piątku wchodzi w życie embargo na rosyjski LPG
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku