Parlament Europejski i unijna Rada osiągnęły porozumieniu w sprawie rewizji dyrektywy gazowej. —To, co było dla Polski kluczowe, a więc objęcie wszystkich gazociągów na terytorium Unii z państw trzecich prawem unijnym, przede wszystkim zapisami 3. Pakietu Energetycznego, udało mi się obronić w negocjacjach — powiedział “Rzeczpospolitej” Jerzy Buzek, główny negocjator ze strony PE. Do przyjęcia dyrektywy potrzebna jest zgoda dwóch instytucji: Parlamentu i Rady. Eurodeputowani chcieli ostrych zapisów oznaczających, że każdy gazociąg z państwa trzeciego do UE będzie podlegał unijnemu prawu praktycznie na całym podmorskim odcinku: na wodach terytorialnych państw UE oraz w i ch strefach ekonomicznych. Unijna Rada przez prawie rok w ogóle nie zgadzała się na tę dyrektywę, bo Niemcy z grupą państw miały mniejszość blokującą. W ostatniej chwili z pomocą Francji Niemcy ustąpiły, ale ma to swoją cenę. Dyrektywa w jej ostatecznej wersji jest łagodniejsza dla zewnętrznych dostawców, w tym dla projektu Nord Stream 2. Czy i w jakim stopniu będzie się on musiał dostosować do unijnych wymogów zależy teraz w dużym stopniu od Komisji Europejskiej i jak w praktyce będzie ona wywierać presję na niemieckiego regulatora.
Uzgodniony tekst zachował główny element propozycji francusko-niemieckiej, czyli że gazociąg będzie podlegał unijnemu prawu tylko na odcinku leżącym na wodach terytorialnych państwa na trenie którego chodzi on do UE. W wypadku Nord Stream 2 są to Niemcy. Berlin chciał też, i taki zapis był w wersji przedstawionej przez Radę, żeby to kraj wejścia gazociągu do UE miał kluczową rolę w określeniu zasad jego funkcjonowania. I żeby Berlin z Moskwą mogły swobodnie negocjować umowę międzyrządową stanowiącą legislacyjne ramy dla biznesowego kontraktu. I żeby niemiecki regulator rozpatrywał wniosek o wyłączenie odcinka NS2 spod działania prawa UE. Parlamentowi udało się jednak zmienić tę część regulacyjną i określić, że ostatecznie to Komisja Europejska musi wyrazić zgodę na ewentualne wyłączenia. Oraz że musi też autoryzować porozumienie międzyrządowe.
— Osiągnięty kompromis jest lepszy od obecnej sytuacji, gdy gazociągi z państw trzecich działają w próżni prawnej — mówi “Rzeczpospolitej” Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS, uczestnik negocjacji nad nową dyrektywą. Sam jednak zastanawia się, czy w ostatecznym głosowaniu nie wstrzymać się od głosu lub nie zagłosować przeciw. — Są w tej legislacji furtki. I czekam z ciekawością na test empiryczny — powiedział. Według niego można było jeszcze poprawić dyrektywę w ciągu najbliższych dni. — Ale Komisja straszyła nas, że jak nie będzie porozumienia teraz, to Rada się wycofa — mówił Krasnodębski.
Projekt dyrektywy Komisja Europejska przedstawiła w listopadzie 2017 roku. Określa ona, że wszystkie gazociągi tłoczące gaz do UE muszą podlegać unijnemu pakietowi energetycznemu. Dotyczyć to ma również realizowanej właśnie inwestycji Nord Stream 2, czyli 3. i 4. nitki gazociągu na dnie Bałtyku. Pojawi się obowiązek otwarcia dostępu do gazociągu dla stron trzecich, rozdzielenie właścicielskie dostawcy od operatora i ujawnienie taryf.
— Wszyscy mówią głównie o tym, czy rewizja dyrektywy zablokuje budowę Nord Stream 2. Odpowiadam: nie zablokuje i nigdy nie mogła zablokować. Mogła natomiast objąć go, jak i każdy nowy gazociąg, prawem unijnym. I to się nam udało — powiedział Buzek.