Głos wsparcia usłyszeliśmy z Departamentu Stanu USA, który gratulował Polsce „znaczącego kroku na drodze do dywersyfikacji swoich źródeł energii”. Wtórowała mu premier Beata Szydło, mówiąc, że pierwszy transport gazu z Ameryki do Polski na pewno będzie w przyszłości odnotowywany w podręcznikach historii.
I chociaż politycy mają skłonność do przesady w swoich wypowiedziach, to trudno im teraz nie przyklasnąć. Rzeczywiście fakt, że dzięki świnoujskiemu terminalowi Polacy zaczęli palić w kuchenkach gazem pochodzącym z różnych części świata, jest wydarzeniem bez precedensu. O pełnej niezależności w dostawach LNG będziemy mogli mówić, gdy za kilka lat powstanie gazociąg Baltic Pipe.
W cieniu dyskusji na temat dostaw skroplonego gazu ziemnego do naszego kraju umyka jednak fakt, że o dostawy gazu płynnego LPG polscy odbiorcy mogą być spokojni, ponieważ w tym segmencie bezpieczeństwo energetyczne jest już zapewnione. W Polsce zużywa się obecnie 2,3 mln ton tego surowca, z czego 440 tys. ton pochodzi z produkcji krajowej. Pozostała część pochodzi z importu, w tym niemal 60 proc. z Rosji.
Trzy terminale przeładunkowe LPG, które mamy w Polsce, pozwalają na sprowadzanie tego gazu z Morza Północnego. Według analityko?w sektora paliwowego w niedalekiej przyszłos?ci nalez?y spodziewac? sie? dostaw gazu płynnego do Polski także z rejonu Bliskiego Wschodu.
Sam terminal gazowy w Gdańsku jest w stanie przeładować 1,2 mln ton gazu płynnego rocznie, co stanowi połowę całego krajowego zapotrzebowania na ten surowiec. Za pomocą pozostałych dwóch terminali – w Gdyni i Szczecinie – możemy zaspokoić popyt całego polskiego rynku dostawami z innego niż dotychczas wschodniego źródła gazu. Elastyczność logistyki LPG zapewnia pełne bezpieczeństwo.