Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, grupa wpływowych w dziedzinie energii i przemysłu eurodeputowanych wysłała list do prezydencji maltańskiej w sprawie projektu Nord Stream 2. Chcą, żeby unijna rada ministrów energii zajęła się sprawą ekspansji Nord Stream w Europie.
Inicjatorem listu jest Jerzy Buzek z PO (grupa chadecka), przewodniczący Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego (ITRE), a podpisali go najważniejsi członkowie PE zajmujący się tym tematem. Czyli zastępcy Buzka z największych frakcji politycznych (reprezentujący socjalistów, liberałów i konserwatystów) oraz koordynatorzy najważniejszych partii ds. energii i przemysłu (reprezentujący chadeków, socjalistów, konserwatystów, liberałów i Zielonych).
Z Polaków w tej grupie jest jeszcze Zdzisław Krasnodębski z PiS, który jest koordynatorem z ramienia konserwatystów. Takie szerokie poparcie jest istotne, żeby zaniepokojenie Nord Streamem miało wymiar europejski, a nie tylko – jak to do tej pory było – polski.
W liście podkreśla się, że podwojenie przepustowości Nord Streamu, co ma nastąpić dzięki zbudowaniu nowych nitek na dnie Morza Bałtyckiego, zaprzecza unijnemu celowi dywersyfikacji źródeł i tras dostaw energii do Europy. Jednocześnie zwiększy zależność niektórych państw członkowskich i zmniejszy bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej.
Ministrowie ds. energii mają nie tylko porozmawiać o projekcie, ale przede wszystkim wywrzeć presję na Komisję Europejską. Chodzi o to, żeby KE w końcu wydała swoją ocenę inwestycji: czy jest ona zgodna z unijną legislacją i jaki będzie miała wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowo-Wschodniej i całej UE.