Rosyjski koncern podał, że w ciągu stycznia i lutego sprzedał do Unii Europejskiej 29,3 mln m sześc. gazu, z czego 7,8 mld m sześc. do Niemiec, 3,9 mld m sześc. do Włoch, 3,5 mld m sześc. do W. Brytanii i 1,5 mld m sześc. do Francji. W ciągu dwóch tygodni lutego zakupy niemieckie zwiększyły się o 31 proc. r./r., a włoskie o 70 proc.
– Europejscy konsumenci aktywnie kontynuują import rosyjskiego gazu. Wzrost dostaw rosyjskiego gazu na europejski rynek pokazuje stabilną dynamikę wzrostu. W ciągu dwóch tygodni lutego wzrost wyniósł 43,7 proc. r./r., a nasz największy klient zwiększył import o 31,4 proc. – ucieszył się prezes Aleksiej Miller.
W minionym roku, mimo lekkiej zimy, niemieckie koncerny zakupiły w Rosji rekordowo dużo gazu – 45,3 mld m sześc. Na drugim miejscu była Turcja (27,1 mld m sześc.), a na trzecim Włochy (24,4 mld m sześc.). Najwięksi unijni klienci to jeszcze W. Brytania, Francja i Polska. W porównaniu z zakupami sprzed dwóch lat Niemcy, Włosi, Francuzi oraz w mniejszej skali Węgrzy, Czesi i Austriacy zwiększyli zakupy w Rosji. Natomiast W. Brytania, Francja, Polska i Słowacja obniżyły import.
Po zachowaniu firm z tych krajów widać dobrze, kto jest zaangażowany we wspólne projekty inwestycyjne z Gazpromem, a tym samym prawdopodobnie kupuje u Rosjan najtaniej – to firmy niemieckie, włoskie i francuskie. Ostatnio także austriacki OMV, mocno lobbujący na rzecz Rosjan w Brukseli. Węgrzy wprawdzie deklarują zakupy, ale w rzeczywistości w 2015 r. zwiększyli je tylko o ok. 9 proc.
O tym, że cena rosyjskiego gazu ściśle zależy od polityki danego kraju, przekonują się właśnie Turcy. Gazprom w tym roku jednostronnie podniósł cenę swojego gazu dla tamtejszych firm i bez oficjalnego powiadomienia zmniejszył dostawy.