Bruksela opublikowała w ubiegłym tygodniu raport o unii energetycznej, w którym uznała, że Nord Stream 2 (NS2) nie przyczynia się do rozwoju głównych jej zasad. Nie prowadzi ani do większego zróżnicowania źródeł dostaw gazu, bo umacnia pozycję Rosji jako dominującego dostawcy, ani do zróżnicowania dróg dostaw, bo rozbudowuje istniejącą trasę przez Bałtyk. Wtorkowa debata w Parlamencie Europejskim pokazała jednak, że taka deklaracja nie uspokoiła eurodeputowanych z Polski i innych krajów naszego regionu. Obawiają się, że Komisja Europejska (KE) nie zablokuje pomysłu zbudowania dwóch dodatkowych (obok dwóch istniejących) nitek Nord Streamu.
– Jestem zaniepokojony, że raport nie zawiera tak jasnej deklaracji, jaką usłyszeliśmy tu miesiąc temu z ust komisarza Ariasa Canete – mówił Jerzy Buzek (PO), przewodniczący komisji przemysłu, badań naukowych i energii (ITRE).
Canete, unijny komisarz ds. energii, powiedział wtedy: „Nord Stream 2 nie może stać się projektem wspólnego europejskiego interesu. Nie może skorzystać ani z unijnego finansowania, ani z unijnego wsparcia”.
W raporcie o unii energetycznej jest powiedziane, że projekt zostanie oceniony z punktu widzenia fundamentalnych zasad UE i zgodności z prawem unijnym. – Jakie są te zasady? – pytał Buzek.
Inicjatywa Buzka
Polski polityk wysłał wcześniej list do KE, pod którym zebrał podpisy europosłów z komisji ITRE reprezentujących najważniejsze frakcje parlamentarne. W dokumencie tym zażądał, żeby raport KE zawierał wyraźne stwierdzenie o tym, iż NS2 nie dostanie ani pieniędzy, ani żadnej derogacji od unijnych przepisów. I wprost przywoływał trzeci pakiet energetyczny, który mówi o konieczności rozdziału właścicielskiego dostawy gazu od jego przesyłu.