„UE będzie wspierała tylko te projekty, które są zgodne z podstawowymi zasadami unii energetycznej, włączając w to unijną strategię bezpieczeństwa energetycznego. Dywersyfikacja źródeł energii, dostawców i dróg dostaw jest kluczowa dla zapewnienia bezpiecznych i odpornych na zakłócenia dostaw dla europejskich firm i obywateli. Z tych powodów projekt Nord Stream nie stanie się projektem wspólnego zainteresowania i nie będzie korzystał z finansowania z UE” – powiedział Szefczovicz.
Projekty wspólnego zainteresowania mogą korzystać z przyspieszonych procedur wydawania pozwoleń, lepszych warunków regulacyjnych, a przede wszystkim liczyć na wsparcie finansowe z instrumentu „Łącząc Europę”.
Szefczovicz podkreślał, że powstanie Nord Stream 2 nie oznaczałoby, że UE będzie miała dostęp do nowych źródeł dostaw gazu. „Wręcz przeciwnie, tak naprawdę skupialibyśmy się bardziej na kupowaniu gazu z Rosji” – wskazał. Stwierdził przy tym, że Ukraina udowodniła podczas ostatniej zimy, że jest wiarygodnym partnerem tranzytowym, jeśli chodzi o przesył rosyjskiego gazu. „UE wierzy, że w interesie wszystkich stron jest, by Ukraina została ważnym krajem tranzytowym” – oświadczył.
W ubiegłym tygodniu KE przedstawiła raport o stanie unii energetycznej, w której również odniosła się do planów budowy kolejnych nitek gazociągu Nord Stream. Mimo apeli ze strony europosłów w dokumencie tym nie pada wprost stwierdzenie dotyczące zakazu finansowania tego projektu ze źródeł UE. Wypowiedź Szefoczovicza to pierwsze takie jednoznaczne przedstawienie stanowiska przedstawiciela KE w tej sprawie.
O przyjrzenie się planom ekspansji Nord Streamu apelowali podczas wtorkowej debaty europosłowie. „Chciałbym poprosić, aby KE bardzo ostrożnie dokonała oceny, czy ten projekt jest zgodny z celami unii energetycznej. Wyraźnie widzimy, że nie zwiększy on bezpieczeństwa dostaw energii, tylko zwiększy nasze uzależnienie od Rosji” – podkreślał łotewski europoseł przedstawiający stanowisko Europejskiej Partii Ludowej Kriszjanis Karinsz.