- Po awarii amerykańskiej elektrowni Three Mile Island w 1979 r. oraz wybuchu w radzieckim Czernobylu w 1986 r., wiele krajów wstrzymało budowę lub przygotowania do budowy elektrowni atomowych, przez co straciło umiejętności niezbędne do wdrażania tak dużych programów inwestycyjnych - powiedział Ben van Gils, który w Ernst & Young kieruje międzynarodowym zespołem ds. elektroenergetyki. - W tej chwili, jak wynika z naszych analiz, na całym świecie powrócono do inwestycji w elektrownie jądrowe - dodał. Jego zdaniem motorem tego procesu jest konieczność zapewnienia niezawodnych dostaw energii oraz obawy związane ze zmianami klimatu. Według analiz w drugiej połowie przyszłej dekady (w latach 2015-2019) dodatkowe moce elektrowni jądrowych (będących już w budowie lub planowanych) mogą przekroczyć wydajności tego typu siłowni z połowy lat 80. [b]Sięgną zatem blisko 100 GW.[/b] Przy czym w regionie Azji i Pacyfiku, gdzie energetykę atomową rozwijano sukcesywnie także w latach 90., powyższy efekt może być, w opinii analityków z E&Y, osiągnięty już do 2014 r. Natomiast w regionie EMEA (kraje Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki), powyższe wskaźniki osiągnięte zostaną przed 2019 r. Wysokiego tempa rozwoju energetyki atomowej można się również spodziewać w Ameryce Północnej i Południowej.
Specjaliści z Ernst & Young zauważają jednocześnie, że realizacja wielu nowych projektów bywa utrudniona z powodu przekroczenia kosztów budowy, opóźnień harmonogramu, czy też cofnięcia wsparcia politycznego lub finansowego. - Oczywiste jest, że w czasie realizacji tego typu inwestycji pojawia się szereg zagrożeń, a najsłabszym punktem zazwyczaj bywa planowanie - powiedział Ben van Gils. Jego zdaniem menedżerowie projektów muszą poświęcać im więcej uwagi i czasu już na wstępnym etapie, przed rozpoczęciem samej realizacji inwestycji. W ten sposób można się ustrzec szeregu błędów, które pojawiają się najczęściej już w trakcie samej budowy i prowadzić mogą do wzrostu kosztów finansowych przedsięwzięć.